środa, 20 sierpnia 2014

10

Tą osobą była/był ....
- Louis..!! - krzyknęłam i świeciła się na jego szyi.
- Ni hej mała.- dał mi buziaka w policzek i odstawil na ziemię.
- A gdzie masz chłopaków? - zapytałam podnosząc zagatkowo brew.
- Chłopaki zostali w hotelu.
- Tylko nie ma.. - nie dokończył.
- Mam to gdzieś, skoro nawet nie raczył przyjechać to niech się pieprzy. - Zayn podniósł mi ciśnienie.. i to strasznie.
- Um.. przepraszam to dla pani miały być te buty tak? - zapytała mnie kasjerka.
- Tak,tak zapomniałam. - kasjerka wręczyła mi mój rozmiar butów, które okazały się dobrym trafem.
- To poproszę te dwie pary tych butów. - powiedziałam podchodząc do lady z dwiema parami butów. Zapłaciliśmy za swoje zakupy i poszliśmy do kolejnych sklepów.
- No to moje dziewczynki, co tam u was słychać ciekawego. - Lou przytulić nas do samego siebie.
- Loui a co mogło się zmienić przez jeden dzień. - Caitlin
- No Cait, bardzo dużo rzeczy .. np czy kogoś poznałaś, albo ktoś wpadł ci w oko. Jest taka osoba? - W tym momencie pomyślałam o mojej tajemniczej bandzie chłopaków, którzy tak jak by mnie śledzą. Mimo tego na samo wspomnienie o nich pojawił się uśmiech na twarzy.
- No Caitlin, wiedzę że jednak tak. - Louis
- Tak, jest jedna osoba taka. - moje policzki zaczęły strasznie piec co oznaczało że się rumienie.
- Ooo .. Nasza mała Caitlin się zakochała. - Lou i Bell powiedzieli razem to zdanie.
- Nawet i jeśli to mam prawo, a nie że Zayn będzie mi rozkazywć. - weszliśmy do kolejnego sklepu, a tam kupiłam sobie sukienkę na imprezę tak samo Izabell.
- A propo, na cowam takie sexy sukienki?- Louis
- Powiesz dzisiaj z Bell idziemy na imprezę, chcecie iść z nami? - Caitlin.
- No wiesz jeśli to nie problem, to czemu nie. - Louis
- Żaden problem, prawda Bell? - Caitlin.
- No jasne. - Izabell. Bell i Lou gadali o czyms tam, a ja grałam sobie w grę na telefonie. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pokazało się ,,nieznany,,
- A co mi tam. - powiedziałam sama do siebie i odebrałam.
- Haloo?
- No hej kochanie, dobrze że wzięłaś tą seksowna sukienkę, znakomicie w niej wyglądasz.
- A mogę  wiedzieć z kim rozmawiam?
- Może z twoim przeznaczeniem, a noże i nawet z twoim koszmarem.
- A co to ma znaczyć? - kręciłam się po sklepie bez celu.
- W pewnym czasie się dowiesz. - ten głos .. do kogo on był podobny .. nie mogę posklejac  tego wszystkiego.
- Czyli chcesz się spotkać? Jak tak to słuchaj mnie uważnie. Nie wiem kim jesteś, nie wiem co ode mnie chcesz, ale odpierdol się od mojego życia i już do mnie nie dzwoń! - rozlaczylam się po czym dostałam sms'a.
- Lepiej na siebie uważaj, kochana Caitlin. - Ja pierdole, co rusz jakieś sms'y od nieznanego numeru. Powoli zaczyna mnie to wkurzać.
- Caitlin idziemy do hotelu na obiad? Już mamy to czego potrzebowaliśmy. Znaczy ją mam nie wiem jak ty.
- Tak, tak ja też mam to co chciałam. - zamówilyśmy taksówkę i nią pojechaliśmy do naszego hotelu. Droga zajęła nam nie całe 10 minut. Podziekowaliśmy i zapłaciliśmy, pierwsze co poszłam zrobić to zanieść moje ciuchy do pokoju. Rzuciłam je na łóżko i teraz tylko czekałam na Bell i Lou aż po mnie przyjdą.
- Caitlin przyjdz do restauracji, czekamy wszyscy na ciebie. - taka wiadomość dostałam od Izabell.


 Poprawiłam włosy, makijaż, przebrałam się w swoje ulubione ubrania. Czyli zwykła biała koszulka, czarne rurki i moje ulubione vansy. Niby nic specjalnego, ale tak było mi najwygodniej. Po sklepie chodziłam nieźle odpicowana, więc należy mi się chwila wytchnienia. Ostatni raz przejrzałam się w lusterku i ruszyłam w stronę windy. Po drodze mój telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni moich spodni. Szybko go wyjęłam i spojrzałam na wyświetlacz, aby sprawdzić kto dzwoni. To Zayn. Grrr dlaczego to akurat on? Chyba chce mi mocno podnieść ciśnienie. Postanowiłam zignorować to. Jednak wkurzające wibracje nie ustawały. Byłam już tak wkurzona, więc odebrałam to pierdolone połączenie. -Kurwa czego ty chcesz? Nie wiesz, że jestem na ciebie wkurwiona? Powiedziałam bez owijania w bawełnę.
 -Caitlin przestań! Gdzie jesteś?
-A co ciebie to interesuje?
-Martwię się.
-Ty? O mnie? Hahaha dobry żart!
-Cait proszę powiedz mi gdzie jesteś przyjadę po ciebie.
-Nie ma takiej potrzeby. Jestem już duża dam sobie radę!
-Mam złe przeczucia. Ja pierdole nie kłuć się ze mną i powiedz gdzie do jasnej cholery jesteś!
-W hotelu wystarczy?!
-Cait...
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Zakończyłam połączenie i z powrotem wsunęłam telefon do kieszeni. Pełna frustracji ruszyłam do restauracji, gdzie czekali już na mnie Lou i Bella. Przez całą drogą towarzyszyło mi dziwne odczucie. Tak jakby ktoś cały czas mnie obserwował. Dość niepewnie podeszłam do stolika, przy którym siedzieli moi przyjaciele. Podeszłam do nich i niepewnie usiadałam na krzesełku między nimi. Oboje bacznie mi się przyglądali. W końcu Lou przerwał tą palącą ciszę. -Caitlin czy wszystko ok? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Kurde dobry jest w te klocki. Jak on mógł to zobaczyć?
-Nie wszystko jest ok tylko...
-Ha wiedziałem, że coś się stało. Wykrzyczał Lou zadowolony sam z siebie.
-Tylko zanim tu zeszłam dzwonił do mnie Zayn.
-Czego od ciebie chciał?! Bella momentalnie włączyła się do rozmowy.
-Sama nie wiem o co mu chodziło. Mówił, że się martwi i ma złe przeczucia.
-Wiesz o co może mu chodzić? Zapytał Lou z troską w głosie.
-Niestety nie.
-Dobra koniec o Zaynie, przyszliśmy tutaj zjeść. Powiedziała moja przyjaciółka. Niepewnie skinęłam głową i chwyciłam kartę dań. Po dość dokładnym przejrzeniu jej doszłam do wniosku, że nie ma tam nic na co miałabym ochotę. Kiedy zorientowałam się, że moi towarzysze już zamówili a kelner czeka zniecierpliwiony musiałam się pośpieszyć. -Ymmmm ja poproszę sałatkę z kurczakiem w wersji ,,light'' a do tego białe wino. Kelner szybko wszystko zanotował a Lou i Bella popatrzyli na mnie zdziwienie.
-No co? Zapytałam zdziwiona.
L(Louis)-Od kiedy to ty tak dokładnie zamawiasz sobie posiłki?
-Nie było ty nic ciekawego. To wyglądało najlepiej. Odpowiedziałam nie bardzo się tym przejmując. Oboje popatrzyli na siebie zbici z tropu. Postanowiłam to zignorować. Chwile po tym pojawiła się kelner z naszymi zamówieniami. Faktycznie zamówiłam najmniejszą porcje z całej naszej trójki.
W ciszy zaczęliśmy jeść swoje dania. Próbowałam zacząć jakąś rozmowę, ale zawsze kończyło się to klęską, gdyż Lou i Bella bardziej zajęci byli posiłkiem niż mną. Po kilki próbach dałam sobie spokój. Niech się zadławią tym żarciem. Kiedy oni kończyli, ja siedziałam i bawiłam się telefonem. Nagle zobaczyłam ikonkę oznajmującą dostanie smsa. Otworzyłam ją. Jednak wiadomość było od jakiegoś nieznanego numeru.
:Oj jak przykro, że przyjaciele cię ignorują, może ja dotrzymam ci towarzystwa?:
Przeczytałam ją i zamarłam. Momentalnie się spięłam. Wrażenie, że ktoś mnie obserwuje narastało z każdą sekundą. Czułam, że jestem w jakiejś pułapce. Kątem oka spojrzałam na swoich przyjaciół, którzy skończyli już jeść. Przeraźliwe wibracje na nowo rozległy się w mojej kieszeni. Bałam się odebrać. Szczególnie jak nie wiedziałam kto do mnie dzwoni. Wstałam od stołu i przeprosiłam swoich towarzyszy. -Przepraszam, ale muszę do toalety. Nie próbując im czegokolwiek wyjaśniać zabrałam swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszyłam w odpowiednim kierunku. Idąc długim korytarzem ciągle czułam się obserwowana. Na filmach zawsze kończy się to nie za ciekawie. Nie Cait przestań nie myśl tak! Sama siebie upomniałam. Kiedy znalazłam się przy wejściu do damskiej toalety weszłam do pierwszej kabiny i zamknęłam drzwi. Próbowałam unormować swój oddech co wychodziło mi okropnie. Siedziałam tam siedziałam i siedziałam. W końcu dostałam smsa od Belli, że wychodzą bo Lou musi wracać do domu. Super! Zostawiają mnie samą! Odpisałam i znowu poczułam się dziwnie. Słyszałam dziwne dźwięki dochodzące zza drzwi kabiny, w której się znajdowałam. Czułam adrenalinę pulsującą w moich żyłach. Nie wiem czy to te odgłosy przyprawiały mnie o ciarki czy to miejsce. Kurwa znowu poczułam te cholerne wibracje. Niepewnie chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Na całe szczęście dzwonił Zayn. Byłam strasznie szczęśliwa, że to on a nie ten dziwny numer. Szybko odebrałam.
-Zayn jak dobrze, że dzwonisz, proszę przyjedź po mnie teraz! Emocje, które się we mnie kłębiły zaczęły dawać o sobie znać.
Z(Zayn)- Caitlin co się stało?
C-Nie wiem, ale boję się. Zaczęłam się jąkać, to nie był dobry znak.
Z- Spokojnie, wszystko jest ok powiedz mi gdzie jesteś ja zaraz przyjadę .
C-Jestem w hotelu wiesz którym?
Z-Tak wiem, wyjdź przed budynek za jakieś 5 minut będę nie odchodź nigdzie rozumiesz? Nie bój się chwila i jestem.
C- Dobrze Zayn dziękuje. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Kiedy pozbierałam się fizycznie i psychicznie wstałam i wyszłam z kabiny. Podeszłam do umywalki i zimną woda przepłukałam sobie twarz. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić godzinę. Zamiast tego skupiłam się na wiadomości, którą otrzymałam. Znowu była od tego nieznanego numeru.
:Caitlin nie martw się dotrzymam tobie towarzystwa:
No teraz byłam mega przestraszona. Chciałam z powrotem schować się w kabinie, ale nie mogłam. Przecież Zayn będzie czekał na mnie na zewnątrz. Zbierając całą swoją odwagę wyszłam z łazienki. Przeszłam korytarz i zobaczyłam, że sala jest prawie pusta. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Zimne londyńskie powietrze momentalnie otoczyło moja sylwetkę. Zaczęłam pocierać ramiona, aby sprawić sobie trochę ciepła. Minęło już 6 minut a Zayna nie ma. Kurwa ma złe przeczucia. Zrobiłam krok i poczułam czyjąś obecność za plecami. Powoli odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka. Był bardzo wysoki i cały ubrany na czarno. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż miał na sobie maskę. Jedyne co widziałam do był kolczyk w wardze. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Przejechał palcem po moim policzku i szepnął coś do ucha.
Ch(Chłopak)- No proszę, nie spodziewałem się, że taka panienka będzie sama tutaj stała o takiej godzinie.
C- Nie jestem sama czekam na swojego chłopaka.
Zayn nim nie był, ale powiedziałam to, żeby ten typ się ode mnie odpierdolił.
Ten złapał mnie za ręce co spowodowało, że płasko przylegałam do jego torsu. Zaczęłam się wykręcać i szarpać.
C-Zostaw mnie!
Ch-Ojojoj nie takim tonem kotku. Do mnie tak się nie mówi.
To była sekunda. Przyparł mnie do ściany tak, że nie miałam możliwości ucieczki.
C-Ty skurwysynie puść mnie!
Ten nadal pozostał niewzruszony i mówił tym swoim spokojnym głosikiem.
Ch-Mówiłem coś tobie na temat tego jak masz się do mnie odzywać. Wiesz, to jak się pode mną wijesz jest kurewsko podniecające. Chciałbym zerżnąć ciebie tu i teraz, ale niestety nie mogę. Jednka nie martw będziesz miała okazję poczuć mojego kutasa i to nawet całkiem niedługo. Będziesz leżała na łóżku krzycząc moje imię  i błagając o więcej. Już kurwa nie mogę się doczekać. Tylko zanim będę mógł cię rozebrać muszę uporać się z tym twoim chłoptasiem i jego kuplami, bo cholernie mi to utrudniają.
Przejechał językiem po mojej wardze. Kiedy myślałam, że mnie pocałuje został odepchnięty przez innego mężczyznę. Nie mogłam dokładnie zobaczyć jego twarzy, gdyż byłam zbyt przestraszona. Jednak nie musiałam do widzieć. Wiedziałam, że to Zayn. Zaczęłam powoli osuwać się na ziemię. Ostanie co zobaczyłam to to jak Zayn zadaję ostry cios w brzuch temu nieznajomemu. Po tym jeszcze coś się działo, ale ja już nie byłam w stanie zobaczyć co dokładni. Zanim usnęłam usłyszałam głos -Caitlin, kochanie już wszystko dobrze jestem tu, nic ci nie grozi.
Zemdlałam....

środa, 13 sierpnia 2014

9

Odwróciłam swoją głowę i moim oczom ukazał się ...

Nie kto inny jak ten boski blondy z wyścigów.. Ale zaraz Caitlin ... Czy on przypadkiem ciebie nie śledzi
- Witaj Caitlin - Jak on się bosko uśmiecha .. omoomomom...  !
- Heeej .... Luke.? - Chyba zapamiętałam jego imię.
- Oooo... Proszę zapamiętałaś moje imię..
- O proszę cię .. czemu bym nie miała zapamiętać twojego imienia.? - Caitlin
- No nie wiem .. - Blondyn postawił mnie na równe nogi i powiedział na ucho - Nasze spotkania nie są jakieś przypadkowe. - I znów poszedł, czemu on nie może się normalnie pożegnać tylko musi coś powiedzieć. Nie wiem bo nie, jest on strasznie przyciągając jak i jego kolega mulat. Ma coś takiego w sobie.. czego nie da się opisać. Jego karencja, oczy, włosy i jeszcze głos. Po prosty cudne, ale zaraz zaraz.. Caitlin zwolnij trochę.. przecież ty ich w ogóle nie znasz. Gdy tak pomyślałam na kumplami Luke'a, nawet nie wiedziałam kiedy podeszła do mnie Izabell. - Nad czym tam nasza Caitlin, rozważa? - Zapytała a ją buenos miałam zamiaru jej mówić. - A no wiesz takie tam, nie uwierzysz co. - No gadaj.- wyszliśmy z naszego hotelu i szliśmy bez celu. - Zayn .. on .. poszukał sobie dziewczynę.. - mówiłam jąkając się. - C.O? Ją myślałam że jesteście razem .. Ale to nie mozliwe.. - moja twarz posmutniala. - Wiesz jaki o tym dowiedziałam też nie mogło to do mnie dotrzeć. Ale nie przejmumy się tym wcale. - chce o wszystkim zapomnieć co było między mną a Zayn'em. - Caitlin .. Tu jest jakiś sklep, wejdziemy do niego? - Izabell - Jasne. - ten sklep stał się trafny, ponieważ znalazłam tam całkiem znakomite rzeczy, takie jak niezłą parę czarnych szortów, do tego zloto-czarna bluzka i buty na obcuje oczywiście w kolorze czerni. Izabell nic na siebie nie znalazła. Kolejnym naszym sklepem był BemaSport, gdzie można kupić vans'y i converse'y. Osobiście to przepada za vans'ami, ale potrzebuje te i te. Izabell zaraz poszła przywieźć sobie air max'y. Nie podobają mi cholernie te buty, sama nie wiem czemu. - Caitlin .. Cait ... zobacz jakie boskie. - pokazała mi te oblechy w kolorze mientowo-białym. - Bleee .. weź mi je z oczu. - powiedziałam i sięgam sobie po mój rozmiar czarnych converse'ów. Wiedziałam że będą dobre, więc teraz wzięłam sobie moje vans'y oczywiście całe czarne, ale te były za małe. - Przepraszam czy są takie tylko że większy rozmiar? - zapytałam kasjerkę. - Tak ale zostały nm same duże rozmiary. - A są 40? - Caitlin - Nagle poczułam jak ktoś się do mnie przytula. Ta osoba była... ------------------------------------------------- Jestem na maksa niezadowolona.. Nie pytanie czemu.. !! Ugh .. Nie wiem kiedy kolejny rozdział le teraz coraz mniej osób czyta tego piepszonego bloga. Nie wyciągu od was już tych komentarzy, tyle ile będzie to potem dodam rozdział.