Tą osobą była/był ....
- Louis..!! - krzyknęłam i świeciła się na jego szyi.
- Ni hej mała.- dał mi buziaka w policzek i odstawil na ziemię.
- A gdzie masz chłopaków? - zapytałam podnosząc zagatkowo brew.
- Chłopaki zostali w hotelu.
- Tylko nie ma.. - nie dokończył.
- Mam to gdzieś, skoro nawet nie raczył przyjechać to niech się pieprzy. - Zayn podniósł mi ciśnienie.. i to strasznie.
- Um.. przepraszam to dla pani miały być te buty tak? - zapytała mnie kasjerka.
- Tak,tak zapomniałam. - kasjerka wręczyła mi mój rozmiar butów, które okazały się dobrym trafem.
- To poproszę te dwie pary tych butów. - powiedziałam podchodząc do lady z dwiema parami butów. Zapłaciliśmy za swoje zakupy i poszliśmy do kolejnych sklepów.
- No to moje dziewczynki, co tam u was słychać ciekawego. - Lou przytulić nas do samego siebie.
- Loui a co mogło się zmienić przez jeden dzień. - Caitlin
- No Cait, bardzo dużo rzeczy .. np czy kogoś poznałaś, albo ktoś wpadł ci w oko. Jest taka osoba? - W tym momencie pomyślałam o mojej tajemniczej bandzie chłopaków, którzy tak jak by mnie śledzą. Mimo tego na samo wspomnienie o nich pojawił się uśmiech na twarzy.
- No Caitlin, wiedzę że jednak tak. - Louis
- Tak, jest jedna osoba taka. - moje policzki zaczęły strasznie piec co oznaczało że się rumienie.
- Ooo .. Nasza mała Caitlin się zakochała. - Lou i Bell powiedzieli razem to zdanie.
- Nawet i jeśli to mam prawo, a nie że Zayn będzie mi rozkazywć. - weszliśmy do kolejnego sklepu, a tam kupiłam sobie sukienkę na imprezę tak samo Izabell.
- A propo, na cowam takie sexy sukienki?- Louis
- Powiesz dzisiaj z Bell idziemy na imprezę, chcecie iść z nami? - Caitlin.
- No wiesz jeśli to nie problem, to czemu nie. - Louis
- Żaden problem, prawda Bell? - Caitlin.
- No jasne. - Izabell. Bell i Lou gadali o czyms tam, a ja grałam sobie w grę na telefonie. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pokazało się ,,nieznany,,
- A co mi tam. - powiedziałam sama do siebie i odebrałam.
- Haloo?
- No hej kochanie, dobrze że wzięłaś tą seksowna sukienkę, znakomicie w niej wyglądasz.
- A mogę wiedzieć z kim rozmawiam?
- Może z twoim przeznaczeniem, a noże i nawet z twoim koszmarem.
- A co to ma znaczyć? - kręciłam się po sklepie bez celu.
- W pewnym czasie się dowiesz. - ten głos .. do kogo on był podobny .. nie mogę posklejac tego wszystkiego.
- Czyli chcesz się spotkać? Jak tak to słuchaj mnie uważnie. Nie wiem kim jesteś, nie wiem co ode mnie chcesz, ale odpierdol się od mojego życia i już do mnie nie dzwoń! - rozlaczylam się po czym dostałam sms'a.
- Lepiej na siebie uważaj, kochana Caitlin. - Ja pierdole, co rusz jakieś sms'y od nieznanego numeru. Powoli zaczyna mnie to wkurzać.
- Caitlin idziemy do hotelu na obiad? Już mamy to czego potrzebowaliśmy. Znaczy ją mam nie wiem jak ty.
- Tak, tak ja też mam to co chciałam. - zamówilyśmy taksówkę i nią pojechaliśmy do naszego hotelu. Droga zajęła nam nie całe 10 minut. Podziekowaliśmy i zapłaciliśmy, pierwsze co poszłam zrobić to zanieść moje ciuchy do pokoju. Rzuciłam je na łóżko i teraz tylko czekałam na Bell i Lou aż po mnie przyjdą.
- Caitlin przyjdz do restauracji, czekamy wszyscy na ciebie. - taka wiadomość dostałam od Izabell.
Poprawiłam włosy, makijaż, przebrałam się w swoje ulubione ubrania. Czyli zwykła biała koszulka, czarne rurki i moje ulubione vansy. Niby nic specjalnego, ale tak było mi najwygodniej. Po sklepie chodziłam nieźle odpicowana, więc należy mi się chwila wytchnienia. Ostatni raz przejrzałam się w lusterku i ruszyłam w stronę windy. Po drodze mój telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni moich spodni. Szybko go wyjęłam i spojrzałam na wyświetlacz, aby sprawdzić kto dzwoni. To Zayn. Grrr dlaczego to akurat on? Chyba chce mi mocno podnieść ciśnienie. Postanowiłam zignorować to. Jednak wkurzające wibracje nie ustawały. Byłam już tak wkurzona, więc odebrałam to pierdolone połączenie. -Kurwa czego ty chcesz? Nie wiesz, że jestem na ciebie wkurwiona? Powiedziałam bez owijania w bawełnę.
-Caitlin przestań! Gdzie jesteś?
-A co ciebie to interesuje?
-Martwię się.
-Ty? O mnie? Hahaha dobry żart!
-Cait proszę powiedz mi gdzie jesteś przyjadę po ciebie.
-Nie ma takiej potrzeby. Jestem już duża dam sobie radę!
-Mam złe przeczucia. Ja pierdole nie kłuć się ze mną i powiedz gdzie do jasnej cholery jesteś!
-W hotelu wystarczy?!
-Cait...
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Zakończyłam połączenie i z powrotem wsunęłam telefon do kieszeni. Pełna frustracji ruszyłam do restauracji, gdzie czekali już na mnie Lou i Bella. Przez całą drogą towarzyszyło mi dziwne odczucie. Tak jakby ktoś cały czas mnie obserwował. Dość niepewnie podeszłam do stolika, przy którym siedzieli moi przyjaciele. Podeszłam do nich i niepewnie usiadałam na krzesełku między nimi. Oboje bacznie mi się przyglądali. W końcu Lou przerwał tą palącą ciszę. -Caitlin czy wszystko ok? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Kurde dobry jest w te klocki. Jak on mógł to zobaczyć?
-Nie wszystko jest ok tylko...
-Ha wiedziałem, że coś się stało. Wykrzyczał Lou zadowolony sam z siebie.
-Tylko zanim tu zeszłam dzwonił do mnie Zayn.
-Czego od ciebie chciał?! Bella momentalnie włączyła się do rozmowy.
-Sama nie wiem o co mu chodziło. Mówił, że się martwi i ma złe przeczucia.
-Wiesz o co może mu chodzić? Zapytał Lou z troską w głosie.
-Niestety nie.
-Dobra koniec o Zaynie, przyszliśmy tutaj zjeść. Powiedziała moja przyjaciółka. Niepewnie skinęłam głową i chwyciłam kartę dań. Po dość dokładnym przejrzeniu jej doszłam do wniosku, że nie ma tam nic na co miałabym ochotę. Kiedy zorientowałam się, że moi towarzysze już zamówili a kelner czeka zniecierpliwiony musiałam się pośpieszyć. -Ymmmm ja poproszę sałatkę z kurczakiem w wersji ,,light'' a do tego białe wino. Kelner szybko wszystko zanotował a Lou i Bella popatrzyli na mnie zdziwienie.
-No co? Zapytałam zdziwiona.
L(Louis)-Od kiedy to ty tak dokładnie zamawiasz sobie posiłki?
-Nie było ty nic ciekawego. To wyglądało najlepiej. Odpowiedziałam nie bardzo się tym przejmując. Oboje popatrzyli na siebie zbici z tropu. Postanowiłam to zignorować. Chwile po tym pojawiła się kelner z naszymi zamówieniami. Faktycznie zamówiłam najmniejszą porcje z całej naszej trójki.
W ciszy zaczęliśmy jeść swoje dania. Próbowałam zacząć jakąś rozmowę, ale zawsze kończyło się to klęską, gdyż Lou i Bella bardziej zajęci byli posiłkiem niż mną. Po kilki próbach dałam sobie spokój. Niech się zadławią tym żarciem. Kiedy oni kończyli, ja siedziałam i bawiłam się telefonem. Nagle zobaczyłam ikonkę oznajmującą dostanie smsa. Otworzyłam ją. Jednak wiadomość było od jakiegoś nieznanego numeru.
:Oj jak przykro, że przyjaciele cię ignorują, może ja dotrzymam ci towarzystwa?:
Przeczytałam ją i zamarłam. Momentalnie się spięłam. Wrażenie, że ktoś mnie obserwuje narastało z każdą sekundą. Czułam, że jestem w jakiejś pułapce. Kątem oka spojrzałam na swoich przyjaciół, którzy skończyli już jeść. Przeraźliwe wibracje na nowo rozległy się w mojej kieszeni. Bałam się odebrać. Szczególnie jak nie wiedziałam kto do mnie dzwoni. Wstałam od stołu i przeprosiłam swoich towarzyszy. -Przepraszam, ale muszę do toalety. Nie próbując im czegokolwiek wyjaśniać zabrałam swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszyłam w odpowiednim kierunku. Idąc długim korytarzem ciągle czułam się obserwowana. Na filmach zawsze kończy się to nie za ciekawie. Nie Cait przestań nie myśl tak! Sama siebie upomniałam. Kiedy znalazłam się przy wejściu do damskiej toalety weszłam do pierwszej kabiny i zamknęłam drzwi. Próbowałam unormować swój oddech co wychodziło mi okropnie. Siedziałam tam siedziałam i siedziałam. W końcu dostałam smsa od Belli, że wychodzą bo Lou musi wracać do domu. Super! Zostawiają mnie samą! Odpisałam i znowu poczułam się dziwnie. Słyszałam dziwne dźwięki dochodzące zza drzwi kabiny, w której się znajdowałam. Czułam adrenalinę pulsującą w moich żyłach. Nie wiem czy to te odgłosy przyprawiały mnie o ciarki czy to miejsce. Kurwa znowu poczułam te cholerne wibracje. Niepewnie chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Na całe szczęście dzwonił Zayn. Byłam strasznie szczęśliwa, że to on a nie ten dziwny numer. Szybko odebrałam.
-Zayn jak dobrze, że dzwonisz, proszę przyjedź po mnie teraz! Emocje, które się we mnie kłębiły zaczęły dawać o sobie znać.
Z(Zayn)- Caitlin co się stało?
C-Nie wiem, ale boję się. Zaczęłam się jąkać, to nie był dobry znak.
Z- Spokojnie, wszystko jest ok powiedz mi gdzie jesteś ja zaraz przyjadę .
C-Jestem w hotelu wiesz którym?
Z-Tak wiem, wyjdź przed budynek za jakieś 5 minut będę nie odchodź nigdzie rozumiesz? Nie bój się chwila i jestem.
C- Dobrze Zayn dziękuje. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Kiedy pozbierałam się fizycznie i psychicznie wstałam i wyszłam z kabiny. Podeszłam do umywalki i zimną woda przepłukałam sobie twarz. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić godzinę. Zamiast tego skupiłam się na wiadomości, którą otrzymałam. Znowu była od tego nieznanego numeru.
:Caitlin nie martw się dotrzymam tobie towarzystwa:
No teraz byłam mega przestraszona. Chciałam z powrotem schować się w kabinie, ale nie mogłam. Przecież Zayn będzie czekał na mnie na zewnątrz. Zbierając całą swoją odwagę wyszłam z łazienki. Przeszłam korytarz i zobaczyłam, że sala jest prawie pusta. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Zimne londyńskie powietrze momentalnie otoczyło moja sylwetkę. Zaczęłam pocierać ramiona, aby sprawić sobie trochę ciepła. Minęło już 6 minut a Zayna nie ma. Kurwa ma złe przeczucia. Zrobiłam krok i poczułam czyjąś obecność za plecami. Powoli odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka. Był bardzo wysoki i cały ubrany na czarno. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż miał na sobie maskę. Jedyne co widziałam do był kolczyk w wardze. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Przejechał palcem po moim policzku i szepnął coś do ucha.
Ch(Chłopak)- No proszę, nie spodziewałem się, że taka panienka będzie sama tutaj stała o takiej godzinie.
C- Nie jestem sama czekam na swojego chłopaka.
Zayn nim nie był, ale powiedziałam to, żeby ten typ się ode mnie odpierdolił.
Ten złapał mnie za ręce co spowodowało, że płasko przylegałam do jego torsu. Zaczęłam się wykręcać i szarpać.
C-Zostaw mnie!
Ch-Ojojoj nie takim tonem kotku. Do mnie tak się nie mówi.
To była sekunda. Przyparł mnie do ściany tak, że nie miałam możliwości ucieczki.
C-Ty skurwysynie puść mnie!
Ten nadal pozostał niewzruszony i mówił tym swoim spokojnym głosikiem.
Ch-Mówiłem coś tobie na temat tego jak masz się do mnie odzywać. Wiesz, to jak się pode mną wijesz jest kurewsko podniecające. Chciałbym zerżnąć ciebie tu i teraz, ale niestety nie mogę. Jednka nie martw będziesz miała okazję poczuć mojego kutasa i to nawet całkiem niedługo. Będziesz leżała na łóżku krzycząc moje imię i błagając o więcej. Już kurwa nie mogę się doczekać. Tylko zanim będę mógł cię rozebrać muszę uporać się z tym twoim chłoptasiem i jego kuplami, bo cholernie mi to utrudniają.
Przejechał językiem po mojej wardze. Kiedy myślałam, że mnie pocałuje został odepchnięty przez innego mężczyznę. Nie mogłam dokładnie zobaczyć jego twarzy, gdyż byłam zbyt przestraszona. Jednak nie musiałam do widzieć. Wiedziałam, że to Zayn. Zaczęłam powoli osuwać się na ziemię. Ostanie co zobaczyłam to to jak Zayn zadaję ostry cios w brzuch temu nieznajomemu. Po tym jeszcze coś się działo, ale ja już nie byłam w stanie zobaczyć co dokładni. Zanim usnęłam usłyszałam głos -Caitlin, kochanie już wszystko dobrze jestem tu, nic ci nie grozi.
Zemdlałam....
My Nightmare
środa, 20 sierpnia 2014
środa, 13 sierpnia 2014
9
Odwróciłam swoją głowę i moim oczom ukazał się ...
Nie kto inny jak ten boski blondy z wyścigów.. Ale zaraz Caitlin ... Czy on przypadkiem ciebie nie śledzi
- Witaj Caitlin - Jak on się bosko uśmiecha .. omoomomom... !
- Heeej .... Luke.? - Chyba zapamiętałam jego imię.
- Oooo... Proszę zapamiętałaś moje imię..
- O proszę cię .. czemu bym nie miała zapamiętać twojego imienia.? - Caitlin
- No nie wiem .. - Blondyn postawił mnie na równe nogi i powiedział na ucho - Nasze spotkania nie są jakieś przypadkowe. - I znów poszedł, czemu on nie może się normalnie pożegnać tylko musi coś powiedzieć. Nie wiem bo nie, jest on strasznie przyciągając jak i jego kolega mulat. Ma coś takiego w sobie.. czego nie da się opisać. Jego karencja, oczy, włosy i jeszcze głos. Po prosty cudne, ale zaraz zaraz.. Caitlin zwolnij trochę.. przecież ty ich w ogóle nie znasz. Gdy tak pomyślałam na kumplami Luke'a, nawet nie wiedziałam kiedy podeszła do mnie Izabell. - Nad czym tam nasza Caitlin, rozważa? - Zapytała a ją buenos miałam zamiaru jej mówić. - A no wiesz takie tam, nie uwierzysz co. - No gadaj.- wyszliśmy z naszego hotelu i szliśmy bez celu. - Zayn .. on .. poszukał sobie dziewczynę.. - mówiłam jąkając się. - C.O? Ją myślałam że jesteście razem .. Ale to nie mozliwe.. - moja twarz posmutniala. - Wiesz jaki o tym dowiedziałam też nie mogło to do mnie dotrzeć. Ale nie przejmumy się tym wcale. - chce o wszystkim zapomnieć co było między mną a Zayn'em. - Caitlin .. Tu jest jakiś sklep, wejdziemy do niego? - Izabell - Jasne. - ten sklep stał się trafny, ponieważ znalazłam tam całkiem znakomite rzeczy, takie jak niezłą parę czarnych szortów, do tego zloto-czarna bluzka i buty na obcuje oczywiście w kolorze czerni. Izabell nic na siebie nie znalazła. Kolejnym naszym sklepem był BemaSport, gdzie można kupić vans'y i converse'y. Osobiście to przepada za vans'ami, ale potrzebuje te i te. Izabell zaraz poszła przywieźć sobie air max'y. Nie podobają mi cholernie te buty, sama nie wiem czemu. - Caitlin .. Cait ... zobacz jakie boskie. - pokazała mi te oblechy w kolorze mientowo-białym. - Bleee .. weź mi je z oczu. - powiedziałam i sięgam sobie po mój rozmiar czarnych converse'ów. Wiedziałam że będą dobre, więc teraz wzięłam sobie moje vans'y oczywiście całe czarne, ale te były za małe. - Przepraszam czy są takie tylko że większy rozmiar? - zapytałam kasjerkę. - Tak ale zostały nm same duże rozmiary. - A są 40? - Caitlin - Nagle poczułam jak ktoś się do mnie przytula. Ta osoba była... ------------------------------------------------- Jestem na maksa niezadowolona.. Nie pytanie czemu.. !! Ugh .. Nie wiem kiedy kolejny rozdział le teraz coraz mniej osób czyta tego piepszonego bloga. Nie wyciągu od was już tych komentarzy, tyle ile będzie to potem dodam rozdział.
Nie kto inny jak ten boski blondy z wyścigów.. Ale zaraz Caitlin ... Czy on przypadkiem ciebie nie śledzi
- Witaj Caitlin - Jak on się bosko uśmiecha .. omoomomom... !
- Heeej .... Luke.? - Chyba zapamiętałam jego imię.
- Oooo... Proszę zapamiętałaś moje imię..
- O proszę cię .. czemu bym nie miała zapamiętać twojego imienia.? - Caitlin
- No nie wiem .. - Blondyn postawił mnie na równe nogi i powiedział na ucho - Nasze spotkania nie są jakieś przypadkowe. - I znów poszedł, czemu on nie może się normalnie pożegnać tylko musi coś powiedzieć. Nie wiem bo nie, jest on strasznie przyciągając jak i jego kolega mulat. Ma coś takiego w sobie.. czego nie da się opisać. Jego karencja, oczy, włosy i jeszcze głos. Po prosty cudne, ale zaraz zaraz.. Caitlin zwolnij trochę.. przecież ty ich w ogóle nie znasz. Gdy tak pomyślałam na kumplami Luke'a, nawet nie wiedziałam kiedy podeszła do mnie Izabell. - Nad czym tam nasza Caitlin, rozważa? - Zapytała a ją buenos miałam zamiaru jej mówić. - A no wiesz takie tam, nie uwierzysz co. - No gadaj.- wyszliśmy z naszego hotelu i szliśmy bez celu. - Zayn .. on .. poszukał sobie dziewczynę.. - mówiłam jąkając się. - C.O? Ją myślałam że jesteście razem .. Ale to nie mozliwe.. - moja twarz posmutniala. - Wiesz jaki o tym dowiedziałam też nie mogło to do mnie dotrzeć. Ale nie przejmumy się tym wcale. - chce o wszystkim zapomnieć co było między mną a Zayn'em. - Caitlin .. Tu jest jakiś sklep, wejdziemy do niego? - Izabell - Jasne. - ten sklep stał się trafny, ponieważ znalazłam tam całkiem znakomite rzeczy, takie jak niezłą parę czarnych szortów, do tego zloto-czarna bluzka i buty na obcuje oczywiście w kolorze czerni. Izabell nic na siebie nie znalazła. Kolejnym naszym sklepem był BemaSport, gdzie można kupić vans'y i converse'y. Osobiście to przepada za vans'ami, ale potrzebuje te i te. Izabell zaraz poszła przywieźć sobie air max'y. Nie podobają mi cholernie te buty, sama nie wiem czemu. - Caitlin .. Cait ... zobacz jakie boskie. - pokazała mi te oblechy w kolorze mientowo-białym. - Bleee .. weź mi je z oczu. - powiedziałam i sięgam sobie po mój rozmiar czarnych converse'ów. Wiedziałam że będą dobre, więc teraz wzięłam sobie moje vans'y oczywiście całe czarne, ale te były za małe. - Przepraszam czy są takie tylko że większy rozmiar? - zapytałam kasjerkę. - Tak ale zostały nm same duże rozmiary. - A są 40? - Caitlin - Nagle poczułam jak ktoś się do mnie przytula. Ta osoba była... ------------------------------------------------- Jestem na maksa niezadowolona.. Nie pytanie czemu.. !! Ugh .. Nie wiem kiedy kolejny rozdział le teraz coraz mniej osób czyta tego piepszonego bloga. Nie wyciągu od was już tych komentarzy, tyle ile będzie to potem dodam rozdział.
czwartek, 24 lipca 2014
« § °_° My Nightmare / 8 °_° § »
CZYTASZ = KOMENTARZ
Rano obudziła się i....
Mój jak i pokój Izabell był cały w rzeczach, gdzie się rozejrzalo leżały nasze rzeczy. Myślałam że to Izabell czegoś szukała i nie chciało jej się posprzątać, ale to jednak nie ona, bo na szafce nocnej zaraz obok laptopa leżał list nadany na mnie.
Anonimy :
Bądź bardziej uważa, i staraj się zamykać swój pokój.
P.S Słodko śpisz.
To już jest druga taka wiadomość jaką dostałam.. Dziwne jak nie sms's to list. ? i to na dodatek jeszcze ktoś wkradł się do naszego pokoju. ? Nie tak nie może być, będę musiała iść na policję z tym, tylko co ją powiem Izabell gdy wróci.. już wiem.. szukałam jakieś fajnej bluzki. Wzięła jakąś bluzkę od Bell która miała rozciete rękawy, i swoje czarne spodenki. Zaczęłam troszku ogarnia pokój, gdy do niego wpadł bell cała w skowronkach.
- Matko.. co tu się stało. ? Tornado. ? - Jej mina z wesołej, stała się typu WTF.
- No wiesz.... Szukałam bluzki twojej a miała ją na samym dnie spakowana i tak jakoś wyszło... - Caitlin
- Ale czemu twoja jest też rozpakowana i powywalane rzeczy. - Izabell.
- No bo moje czarne spodenki były na samym dnie. ? - Caitlin
- Joanna.
- A czemu joanna. ?
- Powiedz aha.
- Aha.?
- Nie mówi się Aha tylko Joanna, w tym momencie obraziłaś wszystkie Joanny.
- Aaa... Dobra, jestem głodna... Masz pozdrowienia od chłopaków.
- Co.? kiedy z nimi rozmawiałaś. ?
- Gdy ty wyszłam imprezę z Math'em. - Już nie zadawała żadnych pytań. Wyszłam z pokoju i udałam się do restauracji która znajdowała się w hotelu. Gdy weszłam w moje oczy rzuciło się czterech chłopaków ubranych na czarno. Mieli na swoich nosach założone okulary chociaż byli w pomieszczeniu gdzie nie było słońca i w ogóle i kaptury na glowie. Jeden miał kolorowe włosy, drugi kruczo czarne, trzeci ciemny blond a czwarty blond. Zamówiłam sobie kanapki z serem, pomidorem i szynką a do tego herbatę. Siedziałem od tych chłopaków jakieś 2 lub 3 stoliki, cały czas czułam na sobie ich wzrok, wypalali dziury w moim ciele. Troszkę (że tak powiem) ciekawi mnie blondyn w postawionych włosach do góry. On najwięcej, a zwłaszcza cały czas na mnie się patrzył. Nagle do pomieszczenia wpadła rozbrykana Izabell.
- Co się stało. ? - Caitlin
- Nie uwierzysz co... - pisnęła - Math chce si ze ma umówić. - Izabell
- Wow .. super. - czujecie ten sarkazm.
- No co ej.. ty też byś mogła sobie kogoś znaleść, podała byś z ta osobą.. a nie siedzieć taka nie obecna jakas.. coś się stało. - Bell widząc moja minę dosiadla się do stolika i słuchała aż coś powiem.
- Łatwo ci tak powiedzieć, wież jakie fo dla mnie było trudne zostawienie Zayn'a... osobę która się kocha. - i się rozpłakałam. Wszyscy ludzie patrzyli się na nas jak na jakieś idiotki, ta jedna piszczy nie wiadomo z czego, a ta druga ryczy też nie wiadomo z jakiego powodu. Wkurzało mnie to i bardzo, że ci chłopacy się na mnie patrzyli i nie chcieli przestać się na mnie patrzeć.
- Izabell ... Co dzisiaj mamy.?
- Piątek. - Bell
- Idziemy dzisiaj na imprezę.. ponoć jest tu najlepszy club w całym Sydney to pójdziemy do niego. - Wyszlochałam. Otarłam wszystkie łzy które spływały po moim policzku i poszłam do naszego pokoju.
- Ale Caitlin, tam musisz mieć zarezerwowane miejsce w tym clubie, a my nie mamy.
- Jakoś to będzie. Zjedz śniadanie i idziemy na zakupy .. muszę sobie kupić jakąś sexy sukienkę. - ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej żeby nikt nie usłyszał.
- A ty Cait ... Przecież nic nie zjadłaś.? - Bell jak ja cię kocham, i tą twoją nadopiekuńczość .
- A matko ... Mamo ja nie jestem głodna.. - razem się zaśmiałyśmy i poszłam do pokoju. Wyprostowałąm swoje włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Na Bell czekałam 15 minut.
- Co ona tam je..? Całą restaurację.? - powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na łóżku i włączyłam sobie laptopa, weszłam na pierwszą lepszą stronę społecznościową i kogo tam zastałam.? Louis'a ... Ten to faktycznie nie ma co robić. Napisałam do niego i zaczęłam na niego jechać sama nie wiem czemu.
- Ej a ty nie za długo siedzisz na tych stronach.? Boję się że po za tym oglądasz już nie powiem co.!
- No wiesz ty co Caitlin.. Gdybyś nie miałą co robić też byś siedziałą cały czas na takich stronach typu ,,Facebook,, lub ,,Twitter,,.
- No wiem wiem, sama nie wiem czemu tak na ciebie jadę... Przepraszam ;(((
- Ojjj.. No sama wiesz że na ciebie nie da się gniewać. -Louis
- Oj no ja wiem ... Co tam ciekawego porabiacie.?
- A no wiesz .. Niall siedzi w kuchni i cały czas je, Harry aktualnie bierze prysznic, Liam jeszcze śpi miał ciężką noc lepiej nie pytaj, a Zayn szykuje się na randkę. - Gdy to odczytałam znów się rozpłakałam ... Zayn idzie na randkę.? Nie wierze że on będzie mieć dziewczynę... W tym momencie moje serce pękło na 1000 kawałków. Nie mam już dla kogo żyć. Ale ja już wiem co zrobię .... poszukam sobie też kogoś i zobaczy że ja też zasługuje za kogoś lepszego niż on.
- Wow ... to fajne ;((( Brakuje mi was i to strasznie <3 !!
- Nam ciebie też mała <3 :( !
- Kiedy mnie i Izabell odwiedzicie.?
- No wiesz ... Z tego co pisała nam Izabell to jak będziecie mieć mieszkanie i takie tam..
- A no fakt ... A Jeśli dzisiaj poszukamy jakiś dom, to przylecicie jeszcze dzisiaj.? :D
- Hmm... Dla was zawszę. ;** !
- Kochany jesteś Lou, ja już muszę kończyć bo idziemy na zakupy z Izabell ... Zadzwonię do ciebie później z Bell. Kocham cię moja marcheweczko <3 ;** !
- Ok, to idźcie życzę wam miłej zabawy ;3 ! Ja ciebie też mała <3 ;* ! - I się rozłączyłam, właśnie do pokoju weszła wkurzona Bell.
- Bell co się stało.? - zapytałam
- Jacyś idioci wylali na mnie swoje shake'i i jestem cała brudna i się kleje. - ewidentnie była mega wkurzona.
- Tacy co byli na czarno ubrani.? - Caitlin
- No ... a co znasz ich.? - Bell
- Nie ale jak jadłam ... znaczy jak siedziałam tam w tej restauracji to się cały czas na mnie patrzyli, jeden mi przypominał tego kolesia co był wczoraj na wyścigach.
- Nie wiem nie przyglądałam się, dasz mi 10 minut wezmę szybki prysznic i już do ciebie przychodzę. Idź już na mnie czekać w holu. - Tak jak mi Bell kazała tak tez zrobiłam. Szłam sobie korytarzem gdzie się o coś potknęłam, ale nie upadłam na ziemie bo ktoś mnie złapał.
- Jejku ... dziękuje .. - odwróciłam swoją głowę i moim oczom ukazał się ..
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hejka miśki ;**
WIem wiem ... beznadziejny rozdział ;p
Teraz jakoś nie mam weny, ale jak sami widzicie pisze dla was rozdziały.. ;**
Jak myślicie kto to może być.?
Nie wymagam od was dużo ;**
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
5 Komentarzy (chociaż jak będzie więcej to się nie obrażę) ;**
Rano obudziła się i....
Mój jak i pokój Izabell był cały w rzeczach, gdzie się rozejrzalo leżały nasze rzeczy. Myślałam że to Izabell czegoś szukała i nie chciało jej się posprzątać, ale to jednak nie ona, bo na szafce nocnej zaraz obok laptopa leżał list nadany na mnie.
Anonimy :
Bądź bardziej uważa, i staraj się zamykać swój pokój.
P.S Słodko śpisz.
To już jest druga taka wiadomość jaką dostałam.. Dziwne jak nie sms's to list. ? i to na dodatek jeszcze ktoś wkradł się do naszego pokoju. ? Nie tak nie może być, będę musiała iść na policję z tym, tylko co ją powiem Izabell gdy wróci.. już wiem.. szukałam jakieś fajnej bluzki. Wzięła jakąś bluzkę od Bell która miała rozciete rękawy, i swoje czarne spodenki. Zaczęłam troszku ogarnia pokój, gdy do niego wpadł bell cała w skowronkach.
- Matko.. co tu się stało. ? Tornado. ? - Jej mina z wesołej, stała się typu WTF.
- No wiesz.... Szukałam bluzki twojej a miała ją na samym dnie spakowana i tak jakoś wyszło... - Caitlin
- Ale czemu twoja jest też rozpakowana i powywalane rzeczy. - Izabell.
- No bo moje czarne spodenki były na samym dnie. ? - Caitlin
- Joanna.
- A czemu joanna. ?
- Powiedz aha.
- Aha.?
- Nie mówi się Aha tylko Joanna, w tym momencie obraziłaś wszystkie Joanny.
- Aaa... Dobra, jestem głodna... Masz pozdrowienia od chłopaków.
- Co.? kiedy z nimi rozmawiałaś. ?
- Gdy ty wyszłam imprezę z Math'em. - Już nie zadawała żadnych pytań. Wyszłam z pokoju i udałam się do restauracji która znajdowała się w hotelu. Gdy weszłam w moje oczy rzuciło się czterech chłopaków ubranych na czarno. Mieli na swoich nosach założone okulary chociaż byli w pomieszczeniu gdzie nie było słońca i w ogóle i kaptury na glowie. Jeden miał kolorowe włosy, drugi kruczo czarne, trzeci ciemny blond a czwarty blond. Zamówiłam sobie kanapki z serem, pomidorem i szynką a do tego herbatę. Siedziałem od tych chłopaków jakieś 2 lub 3 stoliki, cały czas czułam na sobie ich wzrok, wypalali dziury w moim ciele. Troszkę (że tak powiem) ciekawi mnie blondyn w postawionych włosach do góry. On najwięcej, a zwłaszcza cały czas na mnie się patrzył. Nagle do pomieszczenia wpadła rozbrykana Izabell.
- Co się stało. ? - Caitlin
- Nie uwierzysz co... - pisnęła - Math chce si ze ma umówić. - Izabell
- Wow .. super. - czujecie ten sarkazm.
- No co ej.. ty też byś mogła sobie kogoś znaleść, podała byś z ta osobą.. a nie siedzieć taka nie obecna jakas.. coś się stało. - Bell widząc moja minę dosiadla się do stolika i słuchała aż coś powiem.
- Łatwo ci tak powiedzieć, wież jakie fo dla mnie było trudne zostawienie Zayn'a... osobę która się kocha. - i się rozpłakałam. Wszyscy ludzie patrzyli się na nas jak na jakieś idiotki, ta jedna piszczy nie wiadomo z czego, a ta druga ryczy też nie wiadomo z jakiego powodu. Wkurzało mnie to i bardzo, że ci chłopacy się na mnie patrzyli i nie chcieli przestać się na mnie patrzeć.
- Izabell ... Co dzisiaj mamy.?
- Piątek. - Bell
- Idziemy dzisiaj na imprezę.. ponoć jest tu najlepszy club w całym Sydney to pójdziemy do niego. - Wyszlochałam. Otarłam wszystkie łzy które spływały po moim policzku i poszłam do naszego pokoju.
- Ale Caitlin, tam musisz mieć zarezerwowane miejsce w tym clubie, a my nie mamy.
- Jakoś to będzie. Zjedz śniadanie i idziemy na zakupy .. muszę sobie kupić jakąś sexy sukienkę. - ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej żeby nikt nie usłyszał.
- A ty Cait ... Przecież nic nie zjadłaś.? - Bell jak ja cię kocham, i tą twoją nadopiekuńczość .
- A matko ... Mamo ja nie jestem głodna.. - razem się zaśmiałyśmy i poszłam do pokoju. Wyprostowałąm swoje włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Na Bell czekałam 15 minut.
- Co ona tam je..? Całą restaurację.? - powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na łóżku i włączyłam sobie laptopa, weszłam na pierwszą lepszą stronę społecznościową i kogo tam zastałam.? Louis'a ... Ten to faktycznie nie ma co robić. Napisałam do niego i zaczęłam na niego jechać sama nie wiem czemu.
- Ej a ty nie za długo siedzisz na tych stronach.? Boję się że po za tym oglądasz już nie powiem co.!
- No wiesz ty co Caitlin.. Gdybyś nie miałą co robić też byś siedziałą cały czas na takich stronach typu ,,Facebook,, lub ,,Twitter,,.
- No wiem wiem, sama nie wiem czemu tak na ciebie jadę... Przepraszam ;(((
- Ojjj.. No sama wiesz że na ciebie nie da się gniewać. -Louis
- Oj no ja wiem ... Co tam ciekawego porabiacie.?
- A no wiesz .. Niall siedzi w kuchni i cały czas je, Harry aktualnie bierze prysznic, Liam jeszcze śpi miał ciężką noc lepiej nie pytaj, a Zayn szykuje się na randkę. - Gdy to odczytałam znów się rozpłakałam ... Zayn idzie na randkę.? Nie wierze że on będzie mieć dziewczynę... W tym momencie moje serce pękło na 1000 kawałków. Nie mam już dla kogo żyć. Ale ja już wiem co zrobię .... poszukam sobie też kogoś i zobaczy że ja też zasługuje za kogoś lepszego niż on.
- Wow ... to fajne ;((( Brakuje mi was i to strasznie <3 !!
- Nam ciebie też mała <3 :( !
- Kiedy mnie i Izabell odwiedzicie.?
- No wiesz ... Z tego co pisała nam Izabell to jak będziecie mieć mieszkanie i takie tam..
- A no fakt ... A Jeśli dzisiaj poszukamy jakiś dom, to przylecicie jeszcze dzisiaj.? :D
- Hmm... Dla was zawszę. ;** !
- Kochany jesteś Lou, ja już muszę kończyć bo idziemy na zakupy z Izabell ... Zadzwonię do ciebie później z Bell. Kocham cię moja marcheweczko <3 ;** !
- Ok, to idźcie życzę wam miłej zabawy ;3 ! Ja ciebie też mała <3 ;* ! - I się rozłączyłam, właśnie do pokoju weszła wkurzona Bell.
- Bell co się stało.? - zapytałam
- Jacyś idioci wylali na mnie swoje shake'i i jestem cała brudna i się kleje. - ewidentnie była mega wkurzona.
- Tacy co byli na czarno ubrani.? - Caitlin
- No ... a co znasz ich.? - Bell
- Nie ale jak jadłam ... znaczy jak siedziałam tam w tej restauracji to się cały czas na mnie patrzyli, jeden mi przypominał tego kolesia co był wczoraj na wyścigach.
- Nie wiem nie przyglądałam się, dasz mi 10 minut wezmę szybki prysznic i już do ciebie przychodzę. Idź już na mnie czekać w holu. - Tak jak mi Bell kazała tak tez zrobiłam. Szłam sobie korytarzem gdzie się o coś potknęłam, ale nie upadłam na ziemie bo ktoś mnie złapał.
- Jejku ... dziękuje .. - odwróciłam swoją głowę i moim oczom ukazał się ..
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hejka miśki ;**
WIem wiem ... beznadziejny rozdział ;p
Teraz jakoś nie mam weny, ale jak sami widzicie pisze dla was rozdziały.. ;**
Jak myślicie kto to może być.?
Nie wymagam od was dużo ;**
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
5 Komentarzy (chociaż jak będzie więcej to się nie obrażę) ;**
środa, 16 lipca 2014
« § °_° My Nightmare / 7 °_° § »
Na demną stał nie kto inny jak...
Ten boksi blondyn, który zaraz wpadł mi w oko. Jest straszne pociągając z tym kolczykiem w wadze. Coś czuje że zapowiada się ciekawie. Patrzyła się na blondyn i czułam na swoich policzkach jak robią się coraz to gorące,chłopak gdy to zobaczył zaśmiał się pod nosem.
- Luke. - ujął moja dłoń i pocałował jej skrawek, no i sobie poszedł zostawiając mnie oszolomiona. Wyjechał z stadionu i nie było po nim ani jednego śladu,jak już to było słychać jego ścigacz. Wyszłam ze stadionu a przed nim stała Izabell i jakiś koleś, a ja próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie.
- O Caitlin... Myślałam że cie zgubiłam.. Poznaj mojego dawnego kolegę Math'a.. - Chłopak się ze mną przywitał uściśnięciem ręki, nie kontaktowałam za bardzo...
- Caitlin.. - powiedziałam obojętnie. Cały czas w mojej głowie siedział niebiesko oki blondyn, jejka pierwszy dzień a już tak się zapowiada.
- Cait, Math mi zaoferował pójście na imprezę, chcesz się wybrać z nami. ? - Izabell.
- Nie wiecie co... ja nie chce iść, trochę głową boli mnie od tych krzyków i wgl. - Caitlin
- No szkoda, to idziemy do nas do hotelu przeboje się i możemy iść Math. - co kocham takiego w Izabell... To że jest z niej wspaniała dziewczyna, jest opiekuńcza, słodka, zadziorna i na swoją inna nutę charakteru co nie da się opisać go. Izabell gadała z Math'em przez całą drogę, a ja pykałam sobie na telefonie, gdy nagle dostałam dziwnego sms'a.
Od nieznajomego :
- Ślicznie wyglądasz w blasku księżyca.
Natychmiast obróciłam się do tyłu, ale nigdzie nikogo podejrzanego nie widziałam. Zignorowałam tego sms'a i poszłam dalej, weszliśmy do naszego hotelu i od razu pokierowałam się w stronę naszego pokoju. Pierwsze co robiłam to rzuciłam się na łóżku i nie wiedziałam co mam zrobić.
- Caitlin.. a może jednak pójdziesz z nami na tą imprezę.? - Izabell
- Nie.. wolę zostać w pokoju i poszperać sobie na komputerze. - powiedziałam. - Idź, nie patrz na mnie tylko się baw, a ja przy okazji poszukam jakiegoś domu, no bo nie będziemy mieszkać w hotelu. - Caitlin
- A no fakt, dobra to ja się przebieram i lecę. - Izabell poszła do łazienki się wyszykować a ja weszłam na facebook'a i dostępni byli chłopacy, proszę żeby tylko do mnie nie napisali, no ale jednak moja modlitwa się nie sprawdziła.
- Caitlin..! Dlaczego wyleciałaś z Izabell i nam nic nie powiedziałaś. - Taką wiadomość dostała od każdego chłopaka prócz Zayn'a, on wiedział dla czego.
- Nie mam jakoś głowy żeby pisać wam to wszystko, może zadzwonicie na skype'ie.? - Napisałam do Niall'a.
- Ale że teraz.? Nie jest za późno.? Ale ok za chwilę zadzwonimy z chłopakami. - Nie minęło nawet 5 minut a już dostałam sygnał z skype'a że ktoś próbuje się ze mną z kontaktować, więc odebrałam.
- Caitlin.. teraz nam powiedz wszystko. - Louis
- Hej chłopaki, jak miło mi was widzieć. - powiedziałam ze sarkazmem w głosie, widziałam minę Zayn'a był bardzo smutny, nawet nie uśmiechnął się do mnie. Ale co ja poradzę.? muszę jakoś to on nowa zacząć, może i nawet kogoś poznam i z nim będę.? Nie wiem ja się potoczy moje życie.
- No to jak dowiemy się wszystkiego.? - Liam
- No wiecie chłopaki, chciałam swoje życie odpocząć od początku. A moja wina to nie jest że Bell chciała ze mną jechać, sami wiecie że ona nie odstępuje mnie na krok, no i tak jakoś wyszło. - Caitlin
- Aha, czyli jak chcesz zacząć od nowa to nie chcesz nas znać i nie utrzymywać z nami kontaktu.? - Tym razem odezwał się Harry.
- Harry, ale ja nic takiego nie powiedziałam.
- Ale.. powiedziałaś że chcesz zacząć wszystko od początku. - Harry
- No ja takiego czegoś bym wam nie zrobiła, jesteście dla mnie zbyt ważni. Jesteście dla mnie jak prawdziwa rodzina.
- Ooo.. jak miło. - Louis - Dobrze mała, nie będziemy ci przeszkadzać idź już spać, bo jest godzina 0.00 a ty jeszcze nie śpisz, pozdrów Bell. - dodał.
- Dobra chłopaki, kocham was wszystkich i do zobaczenia. - rozłączyłam się, odłożyłam komputer na szafkę nocną i sama położyłam się spać.
Rano obudziłam się i ......
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hejka moje miśki.;**
Mamy już 7 rozdziałik. :3
Jak myślicie co to może być ? :D
Kolejny rozdział będzie gdy napiszecie mi :
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
5 Komentarzy. <3
Ten boksi blondyn, który zaraz wpadł mi w oko. Jest straszne pociągając z tym kolczykiem w wadze. Coś czuje że zapowiada się ciekawie. Patrzyła się na blondyn i czułam na swoich policzkach jak robią się coraz to gorące,chłopak gdy to zobaczył zaśmiał się pod nosem.
- Luke. - ujął moja dłoń i pocałował jej skrawek, no i sobie poszedł zostawiając mnie oszolomiona. Wyjechał z stadionu i nie było po nim ani jednego śladu,jak już to było słychać jego ścigacz. Wyszłam ze stadionu a przed nim stała Izabell i jakiś koleś, a ja próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie.
- O Caitlin... Myślałam że cie zgubiłam.. Poznaj mojego dawnego kolegę Math'a.. - Chłopak się ze mną przywitał uściśnięciem ręki, nie kontaktowałam za bardzo...
- Caitlin.. - powiedziałam obojętnie. Cały czas w mojej głowie siedział niebiesko oki blondyn, jejka pierwszy dzień a już tak się zapowiada.
- Cait, Math mi zaoferował pójście na imprezę, chcesz się wybrać z nami. ? - Izabell.
- Nie wiecie co... ja nie chce iść, trochę głową boli mnie od tych krzyków i wgl. - Caitlin
- No szkoda, to idziemy do nas do hotelu przeboje się i możemy iść Math. - co kocham takiego w Izabell... To że jest z niej wspaniała dziewczyna, jest opiekuńcza, słodka, zadziorna i na swoją inna nutę charakteru co nie da się opisać go. Izabell gadała z Math'em przez całą drogę, a ja pykałam sobie na telefonie, gdy nagle dostałam dziwnego sms'a.
Od nieznajomego :
- Ślicznie wyglądasz w blasku księżyca.
Natychmiast obróciłam się do tyłu, ale nigdzie nikogo podejrzanego nie widziałam. Zignorowałam tego sms'a i poszłam dalej, weszliśmy do naszego hotelu i od razu pokierowałam się w stronę naszego pokoju. Pierwsze co robiłam to rzuciłam się na łóżku i nie wiedziałam co mam zrobić.
- Caitlin.. a może jednak pójdziesz z nami na tą imprezę.? - Izabell
- Nie.. wolę zostać w pokoju i poszperać sobie na komputerze. - powiedziałam. - Idź, nie patrz na mnie tylko się baw, a ja przy okazji poszukam jakiegoś domu, no bo nie będziemy mieszkać w hotelu. - Caitlin
- A no fakt, dobra to ja się przebieram i lecę. - Izabell poszła do łazienki się wyszykować a ja weszłam na facebook'a i dostępni byli chłopacy, proszę żeby tylko do mnie nie napisali, no ale jednak moja modlitwa się nie sprawdziła.
- Caitlin..! Dlaczego wyleciałaś z Izabell i nam nic nie powiedziałaś. - Taką wiadomość dostała od każdego chłopaka prócz Zayn'a, on wiedział dla czego.
- Nie mam jakoś głowy żeby pisać wam to wszystko, może zadzwonicie na skype'ie.? - Napisałam do Niall'a.
- Ale że teraz.? Nie jest za późno.? Ale ok za chwilę zadzwonimy z chłopakami. - Nie minęło nawet 5 minut a już dostałam sygnał z skype'a że ktoś próbuje się ze mną z kontaktować, więc odebrałam.
- Caitlin.. teraz nam powiedz wszystko. - Louis
- Hej chłopaki, jak miło mi was widzieć. - powiedziałam ze sarkazmem w głosie, widziałam minę Zayn'a był bardzo smutny, nawet nie uśmiechnął się do mnie. Ale co ja poradzę.? muszę jakoś to on nowa zacząć, może i nawet kogoś poznam i z nim będę.? Nie wiem ja się potoczy moje życie.
- No to jak dowiemy się wszystkiego.? - Liam
- No wiecie chłopaki, chciałam swoje życie odpocząć od początku. A moja wina to nie jest że Bell chciała ze mną jechać, sami wiecie że ona nie odstępuje mnie na krok, no i tak jakoś wyszło. - Caitlin
- Aha, czyli jak chcesz zacząć od nowa to nie chcesz nas znać i nie utrzymywać z nami kontaktu.? - Tym razem odezwał się Harry.
- Harry, ale ja nic takiego nie powiedziałam.
- Ale.. powiedziałaś że chcesz zacząć wszystko od początku. - Harry
- No ja takiego czegoś bym wam nie zrobiła, jesteście dla mnie zbyt ważni. Jesteście dla mnie jak prawdziwa rodzina.
- Ooo.. jak miło. - Louis - Dobrze mała, nie będziemy ci przeszkadzać idź już spać, bo jest godzina 0.00 a ty jeszcze nie śpisz, pozdrów Bell. - dodał.
- Dobra chłopaki, kocham was wszystkich i do zobaczenia. - rozłączyłam się, odłożyłam komputer na szafkę nocną i sama położyłam się spać.
Rano obudziłam się i ......
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hejka moje miśki.;**
Mamy już 7 rozdziałik. :3
Jak myślicie co to może być ? :D
Kolejny rozdział będzie gdy napiszecie mi :
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
5 Komentarzy. <3
wtorek, 8 lipca 2014
« § °_° My Nightmare / 6 °_° § »
Nagle do kawiarenki wpadł jak poparzony... Ben. ?
- On też tu ma być. Dziękuje bardzo za takie coś.! Zayn idziemy, nie zostanę tu ani chwili dłużej. - Wstawałam już, ale Ben mi na to nie pozwolił oraz Zayn.
- Caitlin... spokojnie to tylko parę minut i po kłopocie. - powiedział
- Mam taka nadzieję. - Usiadłam i zaczęłam wysłuchiwać. Dowiedziałam się że mam brata Harrego i siostrę Lauren, no i wreszcie moją prawdziwą mamę Anne. Powiedzieli mi jaki adres gdzie mieszkają i wgl, ale ja nie wiem czy będę tak mogła, po tylu latach z nią gadać. I czy ona wgl będzie że mną chciała rozmawiać. Gdy tak opowiadał i opowiadał z góry zawołała mnie Izabell.
I (Izabell) - Caitlin! Chodz na chwilę musimy o czymś porozmawiac!
C (Caitlin) - Już idę mamo!
Zawsze śmieje się, że Izabell to moja mama, ponieważ jest strasznie nadopiekuńcza, ale jest kochana i nie chciałabym, by kiedykolwiek się zmieniła. No nic, nie chciałam dłużej słuchać Ben'a i Sue więc z kulturą się pożegnałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do Izabell na górę, siedziała w swoim pokoju na łóżku z laptopem w ręce. Usiadłam obok niej i zapytałam co robi, lecz ta odwróciła się w moją stronę i zmieniła temat.
I - Caitlin coś się stalo?
No i wtedy coś we mnie pękło jak bańka mydlana. Rozpłakałam się jak małe dziecko a Izabell nie wiedziała co się dzieje.
I - Ej Cait, co się dzieje? Nie płacz. Powiedz, cos się stalo?
No i wtedy powiedziałam jej, że rozmawiałam z Ben'em i Sue, a ta posmutniała. Odlozyla laptopa i mnie przytuliła a ja się w nią wtuliłam, była jak matka, ,,prawdziwa" matka. W końcu przestałam płakać, otarłam łzy i zapytałam Izabell po co mnie wolała.
I - Chce ci dac jedną, małą propozycje. Nie wiem czy się zgodzisz, lecz to będzie dla ciebie jakaś mała ucieczka od wszystkiego zła jakie cię ostatni spotkało.
C - Brzmi zachęcająco, opowiadaj co wymyśliłaś.
I - A więc, może wyjedziemy gdzieś daleko. Tylko we dwie.
C - No sama nie wiem czy to dobry pomysł, mamy ty zostawić chłopaków?
I - Chłopakom nic się nie stanie jak trochę pobędą w męskim gronie. A nam to dobrze zrobi, tobie w szczególności. Odprezysz się, zapomnisz o tych smutnych chwilach które przeżyłaś w ostatnim czasie.
C - No masz rację. A kiedy i gdzie się przeprowadzimy?
I - Myślałam o Australii, no i jak najwcześniej, nawet i dziś.
C - Jak dla mnie rewelacyjnie. To zabukuj bilety na dzisiejszy lot a ja muszę iść do Zayn'a, bo chyba na mnie czeka.
Zeszłam na dół i akurat na korytarzu spotkałam Zayn'a.
Z (Zayn) - A Ty gdzie lecisz?
C - Szukałam cię, musimy o czymś bardzo ważnym porozmawiać.
Z - Dobrze, a co z naszymi zakupami?
C - Możemy o tym porozmawiać w drodze do galerii.
Z - No dobrze, to wsiadaj do samochodu a ja idę jeszcze po portfel.
C - No dobrze.
Zrobiłam tak jak kazał mi chłopak, usiadłam wygodnie w aucie, włączyłam radio, a tu nagle w radiu puścili taką strasznie smutną piosenkę, lecz długo się w nią nie wsluchiwałam, ponieważ od razu przyszedł Zayn i wyłączyłam radio. Chłopak wsiadł do auta i pojechaliśmy do galerii. Tam natomiast przymierzyłam z tonę rzeczy, z czego kupiłam czarne VANS'y, t-shirt z rozcietymi rekawami i nowe rurki. Po zakupach przyszła pora na powrót do domu. Jechaliśmy tak z Zayn'em, aż w końcu on nie zarzucił tematu do rozmowy.
Z - Caitlin mieliśmy o czymś porozmawiać.
C - A no tak, zapomniałam przez te zakupy. A więc, ja i Izabell się wyprowadzamy.
Chłopak automatycznie zahamował aż zarzuciło nas do przodu.
Z - Jak to?! Wyprowadzacie sie?!
C - Tak.
Z - Ale gdzie?! Dlaczego?!
C - Do Australii, chce zacząć wszystko od nowa.
Z - Co od nowa?! Co od nowa kurwa?! Caitlin Ty nie mozesz?!
C - A to niby dlaczego nie moge?!
Z - Bo tu masz przyjaciół, rodzine, mnie...
C - Hahaha RODZINE?! Która mnie oklamuje na każdym możliwym kroku?! Oj nie, dziękuję.
Z - Ale, Ty zartujesz prawda?
C - Nie, mówię totalnie serio. Dziś wylatuje.
Chłopak dziwne posmutnial, a ja go przytuliłam.
Z - Ranisz mnie tym wyjazdem, będzie mi cię brakować.
C - Mi cię też. Yyyyyy... Zayn?....
Z - Tak?!
C - Pora już chyba ruszać, bo stoimy na środku drogi a w naszą stronę zbliża sie radiowóz policyjny.
Z - Ups.
Chłopak tak dał gaz do dechy, że w dwie minuty byliśmy na podjeździe pod naszym domem. Gdy rozpinalismy pasy poprosiłam Zayn'a o jeszcze jedną rzecz.
C - Zayn możesz jutro ranił przekazać chłopakom, że wylatujemy? Nie chce by się martwili.
Z. - Jasne, nie mas żadnego problemu.
Chłopak udalwal, że mój wyjazd wcale go nie boli, lecz w głębi serca cierpiał i starał się to ukryć. Wysiedlismy z auta i od razu pobiegłam do swojego pokoju się pakować dopóki nie było w domu chłopaków, ponieważ o tej porze dnia nieraz bywają na siłowni. Na całe szczęście dziś poszli o siebie zadbać. Gdy miałam już spakowane pół walizki, wbiegła do mojego pokoju Izabell i kazała się pośpieszyć, ponieważ za dwie minuty musimy jechać na lotnisko, by się nie spoznic. Szybko wlakowalam byle jak, resztę ubrań i pobiegłam do taksówki która stała przed domem. Nie miałam nawet czasu pożegnać się z Zayn'em, w biegu pocałowałam go w policzek i usiadłam z Izabell w taksówce. Gdy odjeżdżalismy widziałam, jak po twarzy Zayn'a spływa łza, zrobiło mi się smutno, lecz życie pisze swój scenariusz i nie ma jak go zmienić. Gdy już byliśmy z Izabell na lotnisku, szybko przedostałyśmy się przez odprawę i byliśmy już w samolocie. Ja i Izabell złożyliśmy na swoje uszy słuchawki. Po 30 minutach lotu Izabell już spała a ja starałam się sobie wszystko ułożyć pokolei w głowie. Gdy lot dobiegł końca, ja i moja przyjaciółka znów przeszliśmy przez odprawę i udalismy się do jakiegoś hotelu, ponieważ Izabell nie miała czasu, by poszukać jakieś mieszkanie. Gdy siedziałyśmy już w hotelu z dobre 40 minut, Izabell wpadła na pomysł.
I - Ey Caitlin, nie masz ochoty wyjść i się gdzieś zabawić?
C - Sama nie wiem, przydałoby się trochę rozrywki na zakończenie dnia.
I - Czytałam w internecie, że w Australii odbywają się nielegalne wyscigi i nawet wiem gdzie to jest.
C - Czy ja wiem? To chyba nie jest najlepszy pomysł.
I - No weź przestan, to tylko jeden raz proszę.
C - Dobrze, ale idziemy tam tylko na chwilę ok?
I - Dobrze. Chodz.
Zabralam ze stolika hotelowego swój telefon, włożyłam go do kieszeni i poszłam za Izabell. Podobno do stadionu na którym odbywały się wyścigi miałyśmy jedynie 20 minut drogi i tak właśnie było. Gdy we dwie wszedłyśmy na stadion, moje serce zaczęło mocniej walić. Te maszyny, hałas, aż dostawałam drgawek. Wraz z Izz usiadłyśmy na jednej z ławek stadionu. Zawodnicy popijali ostatni łyk wody, wpatrywałam się w to co oni robią z zafascynowaniem. W końcu pierwszy raz jestem na takiej akcji. Obserwowałam zawodników, aż w pewnym momencie moim oczom ukazał się anioł. Był to piękny blondyn, z błękitnymi oczami, jasną karnacja skóry, miał bardzo seksowny kolczyk w lewej wardze, co dodawało mu męskości. Był ubrany w czarno-biały kombinezon, czarne buty, a w prawej dłoni trzymał czerwony kask. Wpatrywałam się w niego z głową opartą o nadgarstki, aż w pewnej chwili spojrzał się na mnie, puscił do mnie promienny uśmiech i pokiwał mi. Ja w tamtej chwili nie wiedziałam co mam robić. Odpowiedziałam mu tym samym, lecz chłopak się odwrócił, założył kask i wsiadł na motor. Wyścig się zaczął, halasy nie z tej ziemi. Bałam się by żaden ze scigających się nie spadł z motoru i nic sobie nie zrobił. Po wyścigu wszyscy ludzie którzy siedzieli na stadionie zaczęli się zbierać. Odwróciłam się w prawdą stronę, tam gdzie na początku siedziała Izabell, lecz jej tam nie było. Zaczęłam się rozglądać, lecz nigdzie nie widziałam mojej przyjaciółki. Wstałam z miejsca i zaczęłam jej szukać. Byłam strasznie zdenerwowana, nie było jej na stadionie więc postanowiłam iść przed stadion, może tam ją spotkam. Wszedłam w tłum ludzi kierujących się do wyjścia. Wszyscy zduszali mnie swymi ciałami, aż w pewnym momencie nie wiem jak, ale znalazłam się na ziemi, a nade mną stał nie kto inny jak...
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
HEJO MIŚKI <3 !
Mamy już 6 rozdział ;**
Dziękuje serdecznie za pomoc mojej BFF OBEY <3 !
Jesteś kochana. *.*
Jak myślicie kto to może być.?
Jak zawsze to o co was proszę. <3
5 KOMENTARZY <3 !
- On też tu ma być. Dziękuje bardzo za takie coś.! Zayn idziemy, nie zostanę tu ani chwili dłużej. - Wstawałam już, ale Ben mi na to nie pozwolił oraz Zayn.
- Caitlin... spokojnie to tylko parę minut i po kłopocie. - powiedział
- Mam taka nadzieję. - Usiadłam i zaczęłam wysłuchiwać. Dowiedziałam się że mam brata Harrego i siostrę Lauren, no i wreszcie moją prawdziwą mamę Anne. Powiedzieli mi jaki adres gdzie mieszkają i wgl, ale ja nie wiem czy będę tak mogła, po tylu latach z nią gadać. I czy ona wgl będzie że mną chciała rozmawiać. Gdy tak opowiadał i opowiadał z góry zawołała mnie Izabell.
I (Izabell) - Caitlin! Chodz na chwilę musimy o czymś porozmawiac!
C (Caitlin) - Już idę mamo!
Zawsze śmieje się, że Izabell to moja mama, ponieważ jest strasznie nadopiekuńcza, ale jest kochana i nie chciałabym, by kiedykolwiek się zmieniła. No nic, nie chciałam dłużej słuchać Ben'a i Sue więc z kulturą się pożegnałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do Izabell na górę, siedziała w swoim pokoju na łóżku z laptopem w ręce. Usiadłam obok niej i zapytałam co robi, lecz ta odwróciła się w moją stronę i zmieniła temat.
I - Caitlin coś się stalo?
No i wtedy coś we mnie pękło jak bańka mydlana. Rozpłakałam się jak małe dziecko a Izabell nie wiedziała co się dzieje.
I - Ej Cait, co się dzieje? Nie płacz. Powiedz, cos się stalo?
No i wtedy powiedziałam jej, że rozmawiałam z Ben'em i Sue, a ta posmutniała. Odlozyla laptopa i mnie przytuliła a ja się w nią wtuliłam, była jak matka, ,,prawdziwa" matka. W końcu przestałam płakać, otarłam łzy i zapytałam Izabell po co mnie wolała.
I - Chce ci dac jedną, małą propozycje. Nie wiem czy się zgodzisz, lecz to będzie dla ciebie jakaś mała ucieczka od wszystkiego zła jakie cię ostatni spotkało.
C - Brzmi zachęcająco, opowiadaj co wymyśliłaś.
I - A więc, może wyjedziemy gdzieś daleko. Tylko we dwie.
C - No sama nie wiem czy to dobry pomysł, mamy ty zostawić chłopaków?
I - Chłopakom nic się nie stanie jak trochę pobędą w męskim gronie. A nam to dobrze zrobi, tobie w szczególności. Odprezysz się, zapomnisz o tych smutnych chwilach które przeżyłaś w ostatnim czasie.
C - No masz rację. A kiedy i gdzie się przeprowadzimy?
I - Myślałam o Australii, no i jak najwcześniej, nawet i dziś.
C - Jak dla mnie rewelacyjnie. To zabukuj bilety na dzisiejszy lot a ja muszę iść do Zayn'a, bo chyba na mnie czeka.
Zeszłam na dół i akurat na korytarzu spotkałam Zayn'a.
Z (Zayn) - A Ty gdzie lecisz?
C - Szukałam cię, musimy o czymś bardzo ważnym porozmawiać.
Z - Dobrze, a co z naszymi zakupami?
C - Możemy o tym porozmawiać w drodze do galerii.
Z - No dobrze, to wsiadaj do samochodu a ja idę jeszcze po portfel.
C - No dobrze.
Zrobiłam tak jak kazał mi chłopak, usiadłam wygodnie w aucie, włączyłam radio, a tu nagle w radiu puścili taką strasznie smutną piosenkę, lecz długo się w nią nie wsluchiwałam, ponieważ od razu przyszedł Zayn i wyłączyłam radio. Chłopak wsiadł do auta i pojechaliśmy do galerii. Tam natomiast przymierzyłam z tonę rzeczy, z czego kupiłam czarne VANS'y, t-shirt z rozcietymi rekawami i nowe rurki. Po zakupach przyszła pora na powrót do domu. Jechaliśmy tak z Zayn'em, aż w końcu on nie zarzucił tematu do rozmowy.
Z - Caitlin mieliśmy o czymś porozmawiać.
C - A no tak, zapomniałam przez te zakupy. A więc, ja i Izabell się wyprowadzamy.
Chłopak automatycznie zahamował aż zarzuciło nas do przodu.
Z - Jak to?! Wyprowadzacie sie?!
C - Tak.
Z - Ale gdzie?! Dlaczego?!
C - Do Australii, chce zacząć wszystko od nowa.
Z - Co od nowa?! Co od nowa kurwa?! Caitlin Ty nie mozesz?!
C - A to niby dlaczego nie moge?!
Z - Bo tu masz przyjaciół, rodzine, mnie...
C - Hahaha RODZINE?! Która mnie oklamuje na każdym możliwym kroku?! Oj nie, dziękuję.
Z - Ale, Ty zartujesz prawda?
C - Nie, mówię totalnie serio. Dziś wylatuje.
Chłopak dziwne posmutnial, a ja go przytuliłam.
Z - Ranisz mnie tym wyjazdem, będzie mi cię brakować.
C - Mi cię też. Yyyyyy... Zayn?....
Z - Tak?!
C - Pora już chyba ruszać, bo stoimy na środku drogi a w naszą stronę zbliża sie radiowóz policyjny.
Z - Ups.
Chłopak tak dał gaz do dechy, że w dwie minuty byliśmy na podjeździe pod naszym domem. Gdy rozpinalismy pasy poprosiłam Zayn'a o jeszcze jedną rzecz.
C - Zayn możesz jutro ranił przekazać chłopakom, że wylatujemy? Nie chce by się martwili.
Z. - Jasne, nie mas żadnego problemu.
Chłopak udalwal, że mój wyjazd wcale go nie boli, lecz w głębi serca cierpiał i starał się to ukryć. Wysiedlismy z auta i od razu pobiegłam do swojego pokoju się pakować dopóki nie było w domu chłopaków, ponieważ o tej porze dnia nieraz bywają na siłowni. Na całe szczęście dziś poszli o siebie zadbać. Gdy miałam już spakowane pół walizki, wbiegła do mojego pokoju Izabell i kazała się pośpieszyć, ponieważ za dwie minuty musimy jechać na lotnisko, by się nie spoznic. Szybko wlakowalam byle jak, resztę ubrań i pobiegłam do taksówki która stała przed domem. Nie miałam nawet czasu pożegnać się z Zayn'em, w biegu pocałowałam go w policzek i usiadłam z Izabell w taksówce. Gdy odjeżdżalismy widziałam, jak po twarzy Zayn'a spływa łza, zrobiło mi się smutno, lecz życie pisze swój scenariusz i nie ma jak go zmienić. Gdy już byliśmy z Izabell na lotnisku, szybko przedostałyśmy się przez odprawę i byliśmy już w samolocie. Ja i Izabell złożyliśmy na swoje uszy słuchawki. Po 30 minutach lotu Izabell już spała a ja starałam się sobie wszystko ułożyć pokolei w głowie. Gdy lot dobiegł końca, ja i moja przyjaciółka znów przeszliśmy przez odprawę i udalismy się do jakiegoś hotelu, ponieważ Izabell nie miała czasu, by poszukać jakieś mieszkanie. Gdy siedziałyśmy już w hotelu z dobre 40 minut, Izabell wpadła na pomysł.
I - Ey Caitlin, nie masz ochoty wyjść i się gdzieś zabawić?
C - Sama nie wiem, przydałoby się trochę rozrywki na zakończenie dnia.
I - Czytałam w internecie, że w Australii odbywają się nielegalne wyscigi i nawet wiem gdzie to jest.
C - Czy ja wiem? To chyba nie jest najlepszy pomysł.
I - No weź przestan, to tylko jeden raz proszę.
C - Dobrze, ale idziemy tam tylko na chwilę ok?
I - Dobrze. Chodz.
Zabralam ze stolika hotelowego swój telefon, włożyłam go do kieszeni i poszłam za Izabell. Podobno do stadionu na którym odbywały się wyścigi miałyśmy jedynie 20 minut drogi i tak właśnie było. Gdy we dwie wszedłyśmy na stadion, moje serce zaczęło mocniej walić. Te maszyny, hałas, aż dostawałam drgawek. Wraz z Izz usiadłyśmy na jednej z ławek stadionu. Zawodnicy popijali ostatni łyk wody, wpatrywałam się w to co oni robią z zafascynowaniem. W końcu pierwszy raz jestem na takiej akcji. Obserwowałam zawodników, aż w pewnym momencie moim oczom ukazał się anioł. Był to piękny blondyn, z błękitnymi oczami, jasną karnacja skóry, miał bardzo seksowny kolczyk w lewej wardze, co dodawało mu męskości. Był ubrany w czarno-biały kombinezon, czarne buty, a w prawej dłoni trzymał czerwony kask. Wpatrywałam się w niego z głową opartą o nadgarstki, aż w pewnej chwili spojrzał się na mnie, puscił do mnie promienny uśmiech i pokiwał mi. Ja w tamtej chwili nie wiedziałam co mam robić. Odpowiedziałam mu tym samym, lecz chłopak się odwrócił, założył kask i wsiadł na motor. Wyścig się zaczął, halasy nie z tej ziemi. Bałam się by żaden ze scigających się nie spadł z motoru i nic sobie nie zrobił. Po wyścigu wszyscy ludzie którzy siedzieli na stadionie zaczęli się zbierać. Odwróciłam się w prawdą stronę, tam gdzie na początku siedziała Izabell, lecz jej tam nie było. Zaczęłam się rozglądać, lecz nigdzie nie widziałam mojej przyjaciółki. Wstałam z miejsca i zaczęłam jej szukać. Byłam strasznie zdenerwowana, nie było jej na stadionie więc postanowiłam iść przed stadion, może tam ją spotkam. Wszedłam w tłum ludzi kierujących się do wyjścia. Wszyscy zduszali mnie swymi ciałami, aż w pewnym momencie nie wiem jak, ale znalazłam się na ziemi, a nade mną stał nie kto inny jak...
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
HEJO MIŚKI <3 !
Mamy już 6 rozdział ;**
Dziękuje serdecznie za pomoc mojej BFF OBEY <3 !
Jesteś kochana. *.*
Jak myślicie kto to może być.?
Jak zawsze to o co was proszę. <3
5 KOMENTARZY <3 !
czwartek, 3 lipca 2014
« § °_° My Nightmare / 5 °_° § »
- Ale ...
- Caitlin, nie ma żadnego ale. Idziesz się z nią spotkać i koniec. Ona teraz chce dla cb jak najlepiej. - Zayn
- To mogła nad tym pomyśleć 22 lata temu .. Co ją jestem jakąś zabawką do pomiatania.? - Zayn nic nie powiedział tylko tylko się na mnie popatrzył. Teraz moje życie ma być kolorowe.? Że co ona sobie myśli .. gdy mnie przeprosi i w ogóle będzie mówić kazania to wrócę do nich.? To się chyba grubo myli. Do kuchni przyszła Izabell.
- Hejka kochani, co tam.? - powiedziała jeszcze zapalnym głosem.
- A no ok, idziemy dzisiaj na jakieś zakupy.?
- Oczywiście, a Caitlin czy ty przypadkiem nie miałas iść na spotkanie ze swoją mamą.
- Zaraz zaraz zaraz ... czy tylko ją bić nie wiedziałam o tym spotkaniu.? Spiskujecie za moimi plecami.?! Pfff .. Ne rozmawiam z wami. - powiedziałam żartem, i zrobiłam na nich tak zwanego Foch'a z przytupem na 5 minut i do tego z melodyjka.
- Oj no już się nie denerwuj, to tylko zwykle najzwyklejsze spotkanie. Nie ma się czego obawiać. - Zayn
- Dobra jest godzina 12.45 nie wiem czemu tak późno wstałam, ale może zrobimy jakiś obiad.?
- Przepyszne, ty musisz robić częściej obiady. - powiedział Niall konsumujacy obiad, który został prze ze mnie zrobiony.
- Oj tam, oj tam. - Zebrała wszystkie brudne naczynia i poszła się szykować na spotkanie. ..
Nie wiem czy powinnam tam iść. ..
A co jeśli moja biologiczna mama nie chce mnie znać.? Nie wiem co wtedy zrobię. Stała na środku pokoju i ubierałam się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche ,,proszę,,
- Caitlin jechać z tobą na to spotkanie, albo chociaż cie zawieść.? - Zayn
- Wiesz co .. mógł byś mnie zawieść, jeśli ci się tylko chce Zazuś. - Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
- Caitlin. Nie wygłupiaj się. - Zaza.
- No dobra, dobra. Zbieramy się już. - Zachichotałam i klepłam go w ramie, a Zayn zaczął udawać że to go boli.
- Oj no Zaza, przecież to nic nie bolało, wiesz dobrze że to tylko do żartów. - Caitlin.
- Żarty, żartami ale na przeprosiny chce dostać buziaka. - Zayn nastawił policzek, ja gdy już chciałam złożyć buziaka na jego policzku, złożyła na jego ustach. Przyznam że się zaczerwieniłam.
- Dobra jedzmy już na to spotkanie. - wyszłam z domu i udała się do samochodu Zayn'a.
- O nie, nie, nie kochana. Jedziemy ścigaczem moim nowym. - za śmiał się złowieszczo.
- Nieee.. ja chce jechać samochodem. - nie żeby coś, ale nawet samochodem boję się z nim jeździć, a co dopiero ścigaczem.
- A co boisz się. ? - podniósł zagatkowo brew.
- Nie ... a może jednak. - ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej, żeby ich nie usłyszał.
- Obiecuje, że nie pojadę szybciej jak 80 km/h. - Zayn.
- Dobra jedźmy już bo się spoznimy. - Na miejsce dojechaliśmy w jakieś 10 minut, ale tak jak Zayn powiedział nie jechaliśmy więcej niż 80 km/h. Byliśmy w jednej z Lońdyńskich kawiarenek ,, Cafe Life ,,. Jak dla mnie mają tu przepyszne kawy i ciasta. Często tu przesiaduje, mają bardzo miłą atmosferę jak w domu rodzinnym, gdzie ja już takiego nie mam.
- Zayn widzisz gdzieś Sue. - Sue miała na imię moja mama.. przepraszam teraz to już obca mi kobieta.
- Tam w rogu siedzi, mam iść z tobą czy zaczekać na zewnątrz.? - Bez żadnych namysłów, złapałam Zayn'a za rękę i poszłam z nim w miejsce gdzie siedziała Sue.
- Caitlin ... córeczko... jak miło cię widzieć. - Sue.
- Ani się waż tak na mnie mówić. - Usiadłam naprzeciwko Sue, a Zazuś obok mnie
- Więc słucham cię .. mów bo mam mało czasu. - Nagle do kawiarenki wpadł jak poparzony.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Witam, witam. <3
Kochani mamy już 5 rozdział. ;** Huhuhu.. !!
Jak myślicie kto to może być.? :3
Piszcie swoje tt w komentarzach i będę was powiadamiać o pojawionym ( sorki n.w jak się to pisze ) się rozdziale, albo po prostu zaobserwujcie bloga. Udostępniajcie tego bloga gdzie tylko się da. ;** Z tegusz to też że każdy gdzieś wyjeżdża na wakacje rozdziały nie będą dodawane co 3 dni ale co tydzień prawdopodobnie. Kocham i tak jak zawsze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
..
.
.
.
5 Komentarzy (chociaż jak będzie więcej to się nie obrażę) ;** Wieżę w was <3 !
- Caitlin, nie ma żadnego ale. Idziesz się z nią spotkać i koniec. Ona teraz chce dla cb jak najlepiej. - Zayn
- To mogła nad tym pomyśleć 22 lata temu .. Co ją jestem jakąś zabawką do pomiatania.? - Zayn nic nie powiedział tylko tylko się na mnie popatrzył. Teraz moje życie ma być kolorowe.? Że co ona sobie myśli .. gdy mnie przeprosi i w ogóle będzie mówić kazania to wrócę do nich.? To się chyba grubo myli. Do kuchni przyszła Izabell.
- Hejka kochani, co tam.? - powiedziała jeszcze zapalnym głosem.
- A no ok, idziemy dzisiaj na jakieś zakupy.?
- Oczywiście, a Caitlin czy ty przypadkiem nie miałas iść na spotkanie ze swoją mamą.
- Zaraz zaraz zaraz ... czy tylko ją bić nie wiedziałam o tym spotkaniu.? Spiskujecie za moimi plecami.?! Pfff .. Ne rozmawiam z wami. - powiedziałam żartem, i zrobiłam na nich tak zwanego Foch'a z przytupem na 5 minut i do tego z melodyjka.
- Oj no już się nie denerwuj, to tylko zwykle najzwyklejsze spotkanie. Nie ma się czego obawiać. - Zayn
- Dobra jest godzina 12.45 nie wiem czemu tak późno wstałam, ale może zrobimy jakiś obiad.?
- Przepyszne, ty musisz robić częściej obiady. - powiedział Niall konsumujacy obiad, który został prze ze mnie zrobiony.
- Oj tam, oj tam. - Zebrała wszystkie brudne naczynia i poszła się szykować na spotkanie. ..
Nie wiem czy powinnam tam iść. ..
A co jeśli moja biologiczna mama nie chce mnie znać.? Nie wiem co wtedy zrobię. Stała na środku pokoju i ubierałam się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche ,,proszę,,
- Caitlin jechać z tobą na to spotkanie, albo chociaż cie zawieść.? - Zayn
- Wiesz co .. mógł byś mnie zawieść, jeśli ci się tylko chce Zazuś. - Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
- Caitlin. Nie wygłupiaj się. - Zaza.
- No dobra, dobra. Zbieramy się już. - Zachichotałam i klepłam go w ramie, a Zayn zaczął udawać że to go boli.
- Oj no Zaza, przecież to nic nie bolało, wiesz dobrze że to tylko do żartów. - Caitlin.
- Żarty, żartami ale na przeprosiny chce dostać buziaka. - Zayn nastawił policzek, ja gdy już chciałam złożyć buziaka na jego policzku, złożyła na jego ustach. Przyznam że się zaczerwieniłam.
- Dobra jedzmy już na to spotkanie. - wyszłam z domu i udała się do samochodu Zayn'a.
- O nie, nie, nie kochana. Jedziemy ścigaczem moim nowym. - za śmiał się złowieszczo.
- Nieee.. ja chce jechać samochodem. - nie żeby coś, ale nawet samochodem boję się z nim jeździć, a co dopiero ścigaczem.
- A co boisz się. ? - podniósł zagatkowo brew.
- Nie ... a może jednak. - ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej, żeby ich nie usłyszał.
- Obiecuje, że nie pojadę szybciej jak 80 km/h. - Zayn.
- Dobra jedźmy już bo się spoznimy. - Na miejsce dojechaliśmy w jakieś 10 minut, ale tak jak Zayn powiedział nie jechaliśmy więcej niż 80 km/h. Byliśmy w jednej z Lońdyńskich kawiarenek ,, Cafe Life ,,. Jak dla mnie mają tu przepyszne kawy i ciasta. Często tu przesiaduje, mają bardzo miłą atmosferę jak w domu rodzinnym, gdzie ja już takiego nie mam.
- Zayn widzisz gdzieś Sue. - Sue miała na imię moja mama.. przepraszam teraz to już obca mi kobieta.
- Tam w rogu siedzi, mam iść z tobą czy zaczekać na zewnątrz.? - Bez żadnych namysłów, złapałam Zayn'a za rękę i poszłam z nim w miejsce gdzie siedziała Sue.
- Caitlin ... córeczko... jak miło cię widzieć. - Sue.
- Ani się waż tak na mnie mówić. - Usiadłam naprzeciwko Sue, a Zazuś obok mnie
- Więc słucham cię .. mów bo mam mało czasu. - Nagle do kawiarenki wpadł jak poparzony.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Witam, witam. <3
Kochani mamy już 5 rozdział. ;** Huhuhu.. !!
Jak myślicie kto to może być.? :3
Piszcie swoje tt w komentarzach i będę was powiadamiać o pojawionym ( sorki n.w jak się to pisze ) się rozdziale, albo po prostu zaobserwujcie bloga. Udostępniajcie tego bloga gdzie tylko się da. ;** Z tegusz to też że każdy gdzieś wyjeżdża na wakacje rozdziały nie będą dodawane co 3 dni ale co tydzień prawdopodobnie. Kocham i tak jak zawsze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
..
.
.
.
5 Komentarzy (chociaż jak będzie więcej to się nie obrażę) ;** Wieżę w was <3 !
niedziela, 29 czerwca 2014
« § °_° My Nightmare / 4°_° § »
Czytasz = Komentarz
Chyba wiem gdzie mogę iść...
Szybkim krokiem pomaszerowalam do moich ukochanych przyjaciół. W zaledwie jakieś 30 minut byłam pod ich.. znaczy naszym domem. Cały czas płakałam, nie wiedziałam co się że mną dzieje. Zapukałam i otworzył i Liam. Wiem że mnie będzie też wspierać, jesteśmy dla siebie jak brat i siostra.
- Caitlin.. Co się stało. - zapytał z troską w głosie. Ją natomiast nic nie odpowiedziałam, tylko się bardziej rozpłakałam. Najwidoczniej Zayn musiał mnie usłyszeć bo zaraz znalazł się koło nas.
- Caitlin. ? - Dobrze wiedział o co chodzi i mnie przytulił.
- Choć, nie będziemy tak stali na dworze. - przytulona do Zayn'a weszła z nim do środka, i udaliśmy się di salonu gdzie siedzieli pozostali.
- Caitlin, kochana co się stało.? - Izabell. Nie mogłam nic powiedzieć bo miałam w gardle gule, która umożliwiała mi mówienie.
- Może przepisy się z tym i jutro nam wszystko powiesz.? - zadał pytanie Louis. - Po kiwałam głową na tak. Położyła się na kanapie, wszyscy się rozeszli do swoich pokoi, było ciemno jak nie powiem gdzie, na dodatek nie mogłam zasnąć bo co chwilą mam jakies koszmary. Nagle usłyszałam jak ktoś składa się po schodach. Podniosła się na lekcjach by zobaczyć kto to jest .. Moim oczach ukazał się Zayn.
- Hej Caitlin, jak się czujesz kochana. - usiadł koło mnie i zaczął głaskać mnie po głowie, a następnie po moim policzku.
- Wiesz .. jakoś tak ... głupio.? Nie wiem .. nie mogę wcale zasnąć .. nie wiem co się dzieje .. może to przez ten dzień jestem taka jakas. Nie wiem na prawdę nie wiem.
- Caitlin, ja nie mogę tak na ciebie patrzec jak ty tutaj tak leżysz. Choć pójdziesz że mną spać. - Zayn
- Nie, naprawdę zostanę tutaj. - Nie mogłam nic już więcej powiedzieć bo Zajan wziął mnie na ręce i zaniósł mnie tam siłą. Weszliśmy do jego sypialni i zaraz można było poczuć jego perfumy i lekką woń tytoniu papierosowego.
- Śpi dobrze. - Zayn położył się koło mnie, przytulił do siebie i dał całusa w czubek głowy.
- Mam nadzieję że teraz będziesz mogła zasnąć. - Zayn.
dopiero teraz z trenowalam się że jestem w samej koszulce Zayn'a, nie warto mi już było iść na górę się przebierać, w końcu ile razy już tak ubrana byłam przy chłopaka i Izabell.
- Hej misiaku. - Weszłam do kuchni i przywitała się z nim buzkiem w policzek.
- No hej księżniczko. - nie wiem co się stało, ale Zayn dzisiaj był uśmiechnięty od ucha do ucha. To nie podobne do niego. o.o
- Coś się stało czy co.?! - zapytała zdziwiona.
- Czy coś musiało się stać. - powiedział.
- Przecież zawsze z rana taki byłem. - aż się oderwałam od niego.
- Nie, nie, nie. Zayn coś mi tu nie gra. - Usiadłam na blace i wzięłam jedną kanapkę od Zayn'a.
- Ohh .. No dobra, powiem ci. Miała to być twoja niespodzianka .. Ale no nie wypaliło.
- Czyli jaka.? - zawsze byłam ciekawska. Tylko nie wiem po kim to mam. Może po swojej prawdziwej mamie, może po swoim ojcu.? A może po swoim bracie.? Sama jestem ciekawa tego.
- No bo wiesz .. Nie bądź na mnie zła, ale idziesz na spotkanie ze swoją mama dzisiaj.
- C.O ? Ją nigdzie nie idę.
- Ale to nie jest jak ty sobie myślisz, Caitlin proszę zrozum.
- Zayn ja do niej nie pójdę, nie po tym co mi zrobiła.
- Ale ona powie ci gdzie mieszkają twoi prawdziwi rodzice.
- Ale ...
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hej wam kolejny rozdziałik :3 !
Kolejny będzie gdy uzbiera komentarzy tyle ile proszę. ;* !
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
5 KOMENTARZY. ;*
Chyba wiem gdzie mogę iść...
Szybkim krokiem pomaszerowalam do moich ukochanych przyjaciół. W zaledwie jakieś 30 minut byłam pod ich.. znaczy naszym domem. Cały czas płakałam, nie wiedziałam co się że mną dzieje. Zapukałam i otworzył i Liam. Wiem że mnie będzie też wspierać, jesteśmy dla siebie jak brat i siostra.
- Caitlin.. Co się stało. - zapytał z troską w głosie. Ją natomiast nic nie odpowiedziałam, tylko się bardziej rozpłakałam. Najwidoczniej Zayn musiał mnie usłyszeć bo zaraz znalazł się koło nas.
- Caitlin. ? - Dobrze wiedział o co chodzi i mnie przytulił.
- Choć, nie będziemy tak stali na dworze. - przytulona do Zayn'a weszła z nim do środka, i udaliśmy się di salonu gdzie siedzieli pozostali.
- Caitlin, kochana co się stało.? - Izabell. Nie mogłam nic powiedzieć bo miałam w gardle gule, która umożliwiała mi mówienie.
- Może przepisy się z tym i jutro nam wszystko powiesz.? - zadał pytanie Louis. - Po kiwałam głową na tak. Położyła się na kanapie, wszyscy się rozeszli do swoich pokoi, było ciemno jak nie powiem gdzie, na dodatek nie mogłam zasnąć bo co chwilą mam jakies koszmary. Nagle usłyszałam jak ktoś składa się po schodach. Podniosła się na lekcjach by zobaczyć kto to jest .. Moim oczach ukazał się Zayn.
- Hej Caitlin, jak się czujesz kochana. - usiadł koło mnie i zaczął głaskać mnie po głowie, a następnie po moim policzku.
- Wiesz .. jakoś tak ... głupio.? Nie wiem .. nie mogę wcale zasnąć .. nie wiem co się dzieje .. może to przez ten dzień jestem taka jakas. Nie wiem na prawdę nie wiem.
- Caitlin, ja nie mogę tak na ciebie patrzec jak ty tutaj tak leżysz. Choć pójdziesz że mną spać. - Zayn
- Nie, naprawdę zostanę tutaj. - Nie mogłam nic już więcej powiedzieć bo Zajan wziął mnie na ręce i zaniósł mnie tam siłą. Weszliśmy do jego sypialni i zaraz można było poczuć jego perfumy i lekką woń tytoniu papierosowego.
- Śpi dobrze. - Zayn położył się koło mnie, przytulił do siebie i dał całusa w czubek głowy.
- Mam nadzieję że teraz będziesz mogła zasnąć. - Zayn.
dopiero teraz z trenowalam się że jestem w samej koszulce Zayn'a, nie warto mi już było iść na górę się przebierać, w końcu ile razy już tak ubrana byłam przy chłopaka i Izabell.
- Hej misiaku. - Weszłam do kuchni i przywitała się z nim buzkiem w policzek.
- No hej księżniczko. - nie wiem co się stało, ale Zayn dzisiaj był uśmiechnięty od ucha do ucha. To nie podobne do niego. o.o
- Coś się stało czy co.?! - zapytała zdziwiona.
- Czy coś musiało się stać. - powiedział.
- Przecież zawsze z rana taki byłem. - aż się oderwałam od niego.
- Nie, nie, nie. Zayn coś mi tu nie gra. - Usiadłam na blace i wzięłam jedną kanapkę od Zayn'a.
- Ohh .. No dobra, powiem ci. Miała to być twoja niespodzianka .. Ale no nie wypaliło.
- Czyli jaka.? - zawsze byłam ciekawska. Tylko nie wiem po kim to mam. Może po swojej prawdziwej mamie, może po swoim ojcu.? A może po swoim bracie.? Sama jestem ciekawa tego.
- No bo wiesz .. Nie bądź na mnie zła, ale idziesz na spotkanie ze swoją mama dzisiaj.
- C.O ? Ją nigdzie nie idę.
- Ale to nie jest jak ty sobie myślisz, Caitlin proszę zrozum.
- Zayn ja do niej nie pójdę, nie po tym co mi zrobiła.
- Ale ona powie ci gdzie mieszkają twoi prawdziwi rodzice.
- Ale ...
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hej wam kolejny rozdziałik :3 !
Kolejny będzie gdy uzbiera komentarzy tyle ile proszę. ;* !
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
°
5 KOMENTARZY. ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)